A przepustkę do startów w Indywidualnych Mistrzostwach Świata uzyskał wspólnie z przedstawicielem innej nacji, która podobnie jak ta jego nigdy potem nie doczekała się podobnego sukcesu rodaka. Włoch Armando Castagna i Węgier Zoltan Adorjan zajęli dwa pierwsze miejsca w Finale Kontynentalnym w 1997 roku w Lonigo i tym samym zameldowali się w stawce pełnoprawnych uczestników cyklu Grand Prix na kolejny sezon. Co warte podkreślenia - jeden i drugi zbliżali się już powoli do końca swojej kariery. Awans wywalczyli odpowiednio w wieku: 34 i 36 lat.
W Polsce Adorjan był bardziej znany od Castagni, bo startował w niej regularnie od roku 1991 i był przy tym jednym z pierwszych obcokrajowców w naszej lidze po tym, jak otworzyła się ona na internacjonałów rok wcześniej. Najpierw węgierski jeździec przez pięć sezonów startował w Stali Rzeszów. W pierwszym awansował z nią z II do I Ligi, samemu będąc liderem zespołu. W 14 meczach wykręcił wprost fenomenalną średnią biegową 2,775.
W pierwszej połowie lat 90. w stolicy Podkarpacia startowali też inni jego rodacy. Byli to: Csaba Hell, Robert Nagy i Sandor Tihanyi, z którymi znał się doskonale. Adorjan szybko stał się ulubieńcem publiczności przy Hetmańskiej, która mogła na niego liczyć w największym wymiarze z grona tych zawodników. Rzadko zawodził, potrafił toczyć zażarte boje z najlepszymi zawodnikami przeciwnych drużyn. Łącznie pojechał w 65 spotkaniach dla Żurawi.
ZOBACZ Magazyn PGE Ekstraligi. Staszewski, Cegielski i Świsłowski gośćmi Musiała
Po udanym 1995 roku, gdzie w I Lidze osiągnął 11. średnią (2,167), zszedł jednak szczebel niżej, podpisując kontrakt z Wandą Kraków. Był jej zdecydowaną gwiazdą i najlepszym zawodnikiem. Świetne wyniki osiągnął też w następnym sezonie, gdy reprezentował GKM Grudziądz, dokładając swoją cegiełkę do jego awansu do elity. Natomiast w latach 1998-2000 z powodzeniem jeździł dla LKŻ-u Lublin, gdzie także zaskarbił sobie serca fanów.
Nie można zapominać o tym, że przez długie lata stanowił o sile niezłej w tamtym okresie reprezentacji narodowej. Madziarzy mogli polegać wtedy nie tylko na najbardziej znanym Adorjanie, ale też na wspomnianych Nagym i Tihanyim, a ponadto Antalu Kocso, Zsolcie Boszornemyi'u czy Laszlo Bodim. Zresztą ta grupa oraz wielu innych z tego kraju byli chętnie kontraktowani przez polskie kluby, jednakże głównie te drugoligowe.
Adorjana z pełną odpowiedzialnością można nazywać najwybitniejszym węgierskim żużlowcem w historii. W ojczyźnie aż 13 razy był indywidualnym mistrzem. W parze z Tihanyim zdobył brązowy krążek w Mistrzostwach Świata Par w 1990. Trzykrotnie wystąpił w jednodniowym finale IMŚ (1985, 1989, 1990). Ponadto jest też najbardziej utytułowanym żużlowcem Indywidualnego Pucharu Mistrzów, który istniał w latach 1986-1993.
Udaną karierę Węgier spuentował wspomnianym awansem do GP. Adorjan nie dał tam plamy, kończąc rywalizację na 19. miejscu z dorobkiem 21 punktów. Najlepiej spisał się na inaugurację w Pradze, gdzie otarł się o półfinał, pokonując w jednym z biegów ówczesnego indywidualnego mistrza świata - Grega Hancocka. Oznaczało to, że Amerykanin pożegnał się z turniejem.
Zawodnik z Debreczyna dał się poznać ze świetnie przygotowanego sprzętu, nad którym pieczę przez długi czas sprawował jego rodak - Lajos "Luigi" Barath. To osoba doskonale znana w środowisku speedwaya, która w XXI wieku była współtwórcą największych osiągnięć Nickiego Pedersena. Obecnie pomaga Andersowi Thomsenowi i innym Duńczykom.
Po zakończeniu kariery sportowej Zoltan Adorjan pozostał przy motocyklach i w swoim mieście otworzył firmę, która zajmuje się serwisem jednośladów. Do żużla wciąż go jednak ciągnęło. Startował w zawodach dla weteranów, a w 2017 roku nawet w IM Węgier, choć liczył już sobie ponad 50 wiosen na karku. We wtorek natomiast skończył 61 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu!
Stal sięgnęła po 15-latka, który w CV ma medale MŚ i ME