Miedziński w świetnej formie na oficjalnej Gali. "Nie będę wysyłał ofert"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Adrian Miedziński na Gali PGE Ekstraligi 2022 rok
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Adrian Miedziński na Gali PGE Ekstraligi 2022 rok

Od koszmarnego wypadku Adriana Miedzińskiego nie minęły dwa miesiące, a zawodnik już skupia się już nie tylko na powrocie do zdrowia, ale do jazdy na motocyklu. Jeszcze miesiąc temu wszyscy drżeli, czy będzie w stanie samodzielnie funkcjonować.

Pod koniec sierpnia Adrian Miedziński uległ fatalnemu wypadkowi podczas półfinału eWinner 1. Ligi. Nieprzytomny zawodnik trafił do zielonogórskiego szpitala i przez ponad siedem dni przebywał w śpiączce farmakologicznej, podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Badania pokazały rozległe obrażenia mózgu, a pierwsze diagnozy były pesymistyczne.

Proces dochodzenia do zdrowia przebiega jednak szybciej niż ktokolwiek przypuszczał i już 7 września zawodnik opuścił szpital w Zielonej Górze, a niedługo później mógł już wrócić do swojego domu. Dziś zawodnik jest przekonany, że niedługo wróci do najwyższej dyspozycji i znów będzie ścigał się na żużlu. Aż trudno w to uwierzyć, bo jeszcze niedawno lekarze zastanawiali się, czy zawodnik będzie w stanie swobodnie mówić i chodzić.
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Gala PGE Ekstraligi to dla pana pierwsza okazja, by spotkać się z kolegami z toru po koszmarnym wypadku z sierpniu tego roku. Widać po panu, że sytuacja szybko wraca do normy.

Adrian Miedziński (zawodnik Abramczyk Polonii Bydgoszcz): Byłem na pewien okres zastopowany, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogę tu być. Gdy tylko pojawiła się okazja, by przyjechać do Warszawy, nie wahałem się nawet chwili i od razu z niej skorzystałem. Mój stan zdrowia jest na tyle dobry, że mogę uczestniczyć w takich wydarzeniach. To najważniejsze i z tego się najbardziej cieszę. Poza tym zawsze miło wrócić na stare śmieci.

ZOBACZ WIDEO Robert Sawina o swojej przyszłości w Toruniu

Jak się pan obecnie czuje? Ma pan jeszcze jakieś dolegliwości?

Czuję się naprawdę dobrze, a postępy zauważam z dnia na dzień. Oczywiście mam jeszcze kilka ograniczeń, ale cały czas nad nimi pracuję. Problem jest choćby z ręką, ale to nic w porównaniu z wcześniejszymi problemami. Doświadczyłem ogromnego bólu, ale z każdym dniem było lepiej.

Jak obecnie wygląda pana życie?

Rehabilituję się ruchowo, ale nie tylko. Praktycznie codziennie mam jakieś zajęcia i staram się być w ciągłym ruchu. Muszę nadrobić sporo czasu, który spędziłem na leżeniu w szpitalnym łóżku. Chce wrócić do wszelkiego rodzaju aktywności, dlatego potrzebuję dużo treningów.

Jeszcze kilka tygodni temu środowisko drżało, czy będzie pan w stanie mówić i samodzielnie chodzić. [b]Co dziś mówią panu lekarze? [/b]

Od momentu wybudzenia ze śpiączki miałem kontakt z wieloma lekarzami i słyszałem naprawdę bardzo dużo różnych opinii. Było wiele bardzo negatywnych scenariuszy, ale na szczęście sprawdziły się te optymistyczne. Czuję się dobrze i bardzo się cieszę z mojego samopoczucia. Sam czuję, że z dnia na dzień idę do przodu.

Pamięta pan swoje pierwsze dni po przebudzeniu? Wiedział pan, co się stało?

Samego momentu przebudzenia nie pamiętam, ale pamiętam proces dochodzenia do siebie. To był długi proces, ale najważniejsze okazało się, że każdy tydzień, a później także dzień, przynosił poprawę. Nawet, gdy nie czułem się dobrze, to wiedziałem, że jest coraz lepiej i to dawało satysfakcję.

Miał pan już okazję obejrzeć już swój wypadek, czy może jednak to jest coś, do czego nie zamierza pan wracać?

Do tej pory tylko raz, przez przypadek, zobaczyłem ten wypadek na telefonie. Szczerze mówiąc nie chciałem tego oglądać. Obejrzałem jednak raz, ale nie analizowałem go dokładnie. Moim zdaniem to nie wyglądało nie wiadomo jak, nie raz zdarzają się znacznie groźniej wyglądające upadki, które kończą się na delikatnych potłuczeniach. Mój skończył się, tak jak się skończył. Ja cieszę się, że teraz mogę tu być w takiej formie i cały czas idę do przodu.

Faktycznie myśli pan o powrocie na tor w kolejnym sezonie?

Wszystko przyjdzie w swoim czasie. Na razie muszę dopracować jeszcze kilka spraw związanych z moim stanem zdrowia, żeby być w stu procentach zdrowym. Wszystko ku temu zmierza, dlatego na resztę spraw mam jeszcze czas.

Wysyła pan już oferty do klubów?

Nie wysyłam ofert i nie będę wysyłał. Jeśli znajdzie się zainteresowany, to wtedy na pewno porozmawiamy. Na początku trzeba dograć wszystkie sprawy zdrowotne.

Nie ma pan dość żużla? Mało brakowało, by ostatni wypadek skończył się dla pana tragicznie.

Kocham żużel i mam przekonanie, że jestem w stanie coś jeszcze zdziałać w tym sporcie. Zapewniam jednak, że wrócę w momencie, gdy będę się czuł gotowy na 101 procent. Chciałbym żeby to skończyło się właśnie w taki sposób, ale zanim to nastąpi muszę zająć się zdrowiem, a potem dogadać się w sprawie kontraktu. Na pewno nie zdecyduję się na powrót, gdy będę musiał się naginać i robić coś w pośpiechu.

Jakie ma pan plany na najbliższe miesiące? Myśli pan o spełnieniu innych marzeń, rozwoju w innych kierunkach?

Najważniejsza kwestia, to doprowadzenie się do pełni zdrowia. To najpilniejsza sprawa, a resztą będę mógł się zająć w późniejszym terminie. W takich przypadkach zawsze najważniejsza jest rehabilitacja i nie ma tutaj znaczenia, czy mówimy o sportowcu, czy zwykłym pacjencie.

Czy, zdaniem lekarzy, uda się panu odzyskać pełną sprawność?

Uda się. Trudno jest wyrokować, kiedy to się stanie, bo może uda się to osiągnąć już za dwa tygodnie, a może dwa miesiące. Każdy organizm jest inny i inaczej się regeneruje. Jestem jednak przekonany, że wszystko zakończy się pełnym sukcesem. W planach nie ma już żadnych zabiegów, więc mogę skupić się tylko na powrocie do sprawności.

Odczuł pan wsparcie środowiska?

Na początku nie mogłem wszystkiego zobaczyć, ale z czasem zacząłem zwracać uwagę na olbrzymie zainteresowanie fanów. To strasznie miłe i wzruszające. Każde słowo wsparcia, choćby w części dotarło do mnie i bardzo mi pomogło. Dziękuję za to.

Czytaj więcej:
Ma pomysł jak zostać królem giełdy transferowej
Artiom Łaguta uderza w Canal+

Źródło artykułu: