Stało się to, czego większość się spodziewała. Bartosz Zmarzlik na jedną rundę przed końcem cyklu Grand Prix ponownie został mistrzem świata. Polak zewsząd zbiera gratulacje, a jednym z tych, który mu je przekazał, jest Maciej Janowski.
- Bartek jest jakby przyleciał z kosmosu. Cieszę się, że mogę z nim rywalizować, bo przy nim poprawia się nas wszystkich poziom. Bardzo serdecznie mu gratuluję. Na tę chwilę jest strasznie ciężki do złapania. Nie popełnia błędów, co jest bardzo ważne w tym sporcie. Wszyscy go gonimy. W tym roku nasza pogoń za bardzo nie wyszła. Ale, kto wie, może za rok? - powiedział reprezentant Polski w rozmowie z Sebastianem Szczęsnym z Eurosportu Extra.
Dla Janowskiego to był słodko-gorzki wieczór. Z jednej strony pojechał najlepszy turniej od dłuższego czasu i stanął w Malilli na najniższym stopniu podium, ale z drugiej, wypadł z TOP 6 w klasyfikacji generalnej, które zapewnia miejsce w cyklu na kolejny sezon (sprawdź pełną klasyfikację ->>). Jak do tego doszło?
- Jest bardzo ciasno. Miałem bardzo dobre zawody, ale dwóch zawodników, z którymi mocno się biłem o szóstkę, również było w finale. Jest jak jest, daję z siebie wszystko i widzę światełko w tunelu. Do Torunia pojadę bardzo zmotywowany - skomentował Janowski, jednocześnie zapowiadając ostatnią tegoroczną rundę, która odbędzie się 1 października.
Czytaj również:
- Polak może zarabiać najwięcej w historii dyscypliny. Mama miała już dość
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Dymek i Kuźbicki gośćmi Musiała