- Szkoda tego upadku i straconych punktów. Jechałem na prowadzeniu. Wpadłem w dziurę na łuku, wykontrowałem i wpadł na mnie Harris. Moja wina i tyle dobrego, że nic nikomu się nie stało. Szkoda, bo zostało jedno okrążenie i ...awans pewny. Szkoda. Jadę z lotniska prosto na rehabilitację, bo przerwa była długa, a plecy się odzywają - powiedział Protasiewicz na swojej stronie internetowej.
Źródło artykułu: