W tym artykule dowiesz się o:
Polacy na 62. TCS pojechali po fantastycznych konkursach w Engelbergu, gdzie Jan Ziobro i Kamil Stoch podzielili się zwycięstwami i dwukrotnie stawali na podium. Piotr Żyła był szósty w 1. konkursie, a Klemens Murańka siódmy. W doskonałych nastrojach Polacy wrócili do kraju na Boże Narodzenie, a po świętach w roli faworytów udali się do Obestdorfu na 62. TCS.
W Oberstdorfie podczas uroczystej prezentacji uczestników niemiecko-austriackiej imprezy wielu fachowców zwracało uwagę na Polaków, z których tak naprawdę każdy mógł zaskoczyć. Konkursy Pucharu Świata wygrywał nie tylko Kamil Stoch, ale także Jan Ziobro i na inaugurację sezonu Krzysztof Biegun. Maciej Kot i Piotr Żyła plasowali się również wysoko. Były więc solidne podstawy, by w Stochu upatrywać jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu, a w pozostałych reprezentantach naszego kraju kandydatów do miejsc w czołowej 15. TCS.
Niestety, już pierwszy konkurs nieco zweryfikował rozbudzone apetyty polskich kibiców. Podopieczni Łukasza Kruczka w komplecie awansowali do konkursu, a także cała szóstka znalazła się w serii finałowej. Niestety, ilość nie przeszła w jakość w Oberstdorfie. Najwyżej sklasyfikowany Kamil Stoch był dopiero 13. Murańka zajął 14 miejsce, a Ziobro 17. Piotr Żyła sklasyfikowany został na 24 pozycji, Krzysztof Biegun na 27., a tuż za nim Maciej Kot.
W Garmisch-Partenkirchen Stoch świetnie skakał w kwalifikacjach, w których przegrał tylko z rewelacyjnym Thomasem Diethartem. W konkursie już tak dobrze nie było. Lider Pucharu Świata skończył zawody na 7. miejscu. Do konkursu weszło pięciu Polaków. Niespodziewanie odpadł Piotr Żyła. W serii finałowej zobaczyliśmy czterech naszych, ale punktowało już tylko trzech, bo Krzysztof Biegun sklasyfikowany został na 31. miejscu.
W Innsbrucku w loteryjnej jednej serii konkursowej doczekaliśmy się wreszcie podium reprezentanta Polski. Kamil Stoch zajął trzecie miejsce. Biegun przepadł w kwalifikacjach, a bardzo przeciętnie w 62. TCS zadebiutował dotąd rezerwowy polskiej kadry na tej imprezie Dawid Kubacki, który ukończył rywalizację na 47. pozycji. W czołowej trzydziestce na Bergisel znalazło się czterech Polaków.
Wielkiego przełomu nie przyniósł także 4. konkurs w Bischofshofen. Tradycyjnie najlepszym z Polaków był Kamil Stoch, który zajął 8. miejsce. W konkursie wystartowała szóstka podopiecznych Łukasza Kruczka. Do zmagań w 62. TCS wrócił Piotr Żyła, który zajął miejsce Krzysztofa Bieguna. W finałowej serii oglądaliśmy czwórkę biało-czerwonych. Poza Stochem - zajęli oni miejsca w trzeciej dziesiątce.
Przed ostatnim konkursem liczyliśmy, że może to być historyczny TCS dla Polaków. Stałoby się tak, gdyby w klasyfikacji generalnej w czołowej dziesiątce uplasowało się dwóch naszych skoczków. Po trzech konkursach była taka sytuacja, bowiem 8. miejsce zajmował Kamil Stoch, a 10. był Klemens Murańka. Niestety, najmłodszy z Polaków nie tylko miał silnego rywala w 1. serii konkursowej w Bischofshofen, ale po prostu oddał najsłabszy skok w 62. TCS i spadł z 10. na 21 miejsce. Awans z kolei zanotował Maciej Kot, który ukończył rywalizację na 12. pozycji. O jedną pozycję poprawił się także Kamil Stoch, sklasyfikowany ostatecznie na siódmej pozycji. Podsumujmy zatem występy reprezentantów Polski na 62. TCS.
Kamil Stoch - 7. miejsce w klasyfikacji generalnej
Lider Pucharu Świata uchodził za jednego z głównych faworytów. Zdaniem Łukasza Kruczka z podobną rolą Kamil mierzył się już w poprzednich dwóch sezonach i nic z tego nie wychodziło. Niestety, tym razem sytuacja się powtórzyła. Po raz pierwszy w karierze Stoch przyjechał na TCS jako lider Pucharu Świata. Polak skakał na tyle dobrze w Obestdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen, że zachował żółtą koszulkę.
Stoch nie skakał źle podczas 62.TCS. Najsłabszy skok oddał w 1. serii konkursowej w Oberstdorfie. Po każdym kolejnym skoku oglądaliśmy z reguły radość polskiego skoczka. Najlepsze skoki Stoch zaprezentował na treningach i kwalifikacjach w Garmisch-Partenkirchen. W konkursie już tak nie było. Co prawda, na podium wskoczył w Innsbrucku, ale był to konkurs szalenie loteryjny i nieobiektywny. Najbardziej miarodajne były konkursy rozgrywane w Garmisch-Partenkirchen i Bischofshofen, w których Stoch plasował się odpowiednio na siódmym i ósmym miejscu. Tak naprawdę w obliczu bardzo wyrównanej czołówki skoczków i ich świetnej formy te lokaty są chyba odpowiednikiem aktualnych możliwości polskiego mistrza świata.
Kamil Stoch z pewnością liczył na coś więcej podczas 62. TCS. Liczyli na to także polscy kibice, których dostrzec można było na wszystkich obiektach, gdzie rozgrywany jest ten niemiecko-austriacki turniej. Formy z połowy grudnia nie udało się Polakom utrzymać do przełomu roku.
Miejsca w poszczególnych konkursach 62. TCS Oberstdorf - 13. miejsce Garmisch-Partenkirchen - 7. miejsce Innsbruck - 3. miejsce Bischofshofen - 8. miejsce
Maciej Kot - 12. miejsce w klasyfikacji generalnej
Maciej Kot - jako jedyny obok Stocha - polski skoczek znalazł się we wszystkich seriach finałowych 62. TCS. Zaowocowało to wysokim, bo 12. miejscu w klasyfikacji generalnej. Kot, co prawda cały czas szukał optymalnej formy podczas tej imprezy, momentami nawet zaskakując polskich dziennikarzy słowami: - Nie mam pomysłu na skakanie. Tak było w Sylwestra, a z kolei w Nowy Rok mówił już, że wymyślił sposób na lepsze skoki. Ot, cały Maciej Kot. Sympatyczny, elokwentny i na pewno bardzo utalentowany, choć cały czas bez miejsca na podium w zawodach Pucharu Świata.
Choć sam zawodnik tego nie potwierdza, jego skoki - szczególnie te konkursowe - wyglądają na najbardziej równe - poza oczywiście Kamilem Stochem - spośród naszych reprezentantów. Kot na razie jest jednym z głównych kandydatów do polskiej kadry na Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Może bez błysku, ale za to stabilny i pewny punkt do konkursu drużynowego.
Paradoskalnie Maciej Kot we wszystkich konkursach 62. TCS zajmował stosunkowo odległe lokaty (28, 20, 27, 23), to jednak globalnie dało to wysokie 12. miejsce w klasyfikacji końcowej, z którego polski skoczek może być na pewno zadowolony.
Miejsca w poszczególnych konkursach Oberstdorf – 28. miejsce Garmisch-Partenkirchen – 20. miejsce Innsbruck – 27. miejsce Bischofshofen – 23. miejsce
Klemens Murańka - 21. miejsce w klasyfikacji generalnej
To chyba największe pozytywne zaskoczenie w naszej kadrze podczas 62. TCS. Rewelacyjny skok oddał w pierwszej serii konkursowej w Oberstdorfie, gdzie przez długi czas prowadził. Na półmetku był najwyżej sklasyfikowanym z Polaków. W finale jednak popsuł próbę, notując odległość 20 metrów krótszą niż w pierwszej serii. - Stać mnie na dobre skoki - mówił dla SportoweFakty.pl po konkursie w Garmisch-Partenkirchen.
Po 3. konkursach Murańka zajmował znakomite 10. miejsce, będąc w każdym z trzech zawodów drugim - po Kamilu Stochu - reprezentantem Polski. - W generalnej klasyfikacji marzę o miejscu w czołowej piętnastce - zdradzał na półmetku Murańka. Niestety, było blisko spełnienia marzeń, ale zabrakło udziału w serii w finałowej w konkursie w Bischofshofen.
Po 4. konkursie Murańka spadł z 10. na 21. miejsce. Mimo tego, młody Polak niespodziewanie urósł do miana jednego z głównych kandydatów do wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Łukasz Kruczek bacznie będzie się przyglądał temu młodzianowi, który w kolejnych konkursach musi potwierdzić, że ma stabilną formę w granicach miejsca w drugiej dziesiątce Pucharu Świata.
Murańka zaliczył pierwszy pełny Turniej Czterech Skoczni i trzeba uznać jego wynik za naprawdę niezły, choć pewnie apetyty po 3. konkursach były jeszcze większe.
Miejsca w poszczególnych konkursach: Oberstdorf - 14. miejsce Garmisch-Partenkirchen - 17. miejsce Innsbruck - 20. miejsce Bischofshofen - 37. miejsce
Jan Ziobro - 22. miejsce w klasyfikacji generalnej
Sensacyjny zwycięzca z Engelbergu mógł zostać czarnym koniem 62. TCS. W takiej roli Polaka widział m.in. Sven Hannawald, triumfator wszystkich czterech konkursów 50. TCS. Ziobro spokojnie podchodził do swojego pierwszego zwycięstwa w konkursie Pucharu Świata. - Chcę oddawać dwa dobre skoki - powtarzał jak mantrę przed każdymi zawodami.
Jan Ziobro udział w 62. TCS zaczął całkiem nieźle, bo od 17. miejsca w Oberstdorfie. Później było już gorzej. W Garmisch-Partenkirchen przegrał bratobójczy pojedynek z Maciejem Kotem. Brak udziału w serii finałowej 2. konkursu sprawił, że marzenia o wysokiej lokacie w klasyfikacji generalnej prysły jak bańka mydlana.
Ziobro był czwartym z Polaków, który wystąpił we wszystkich czterech konkursach 62. TCS. W Innsbrucku i Bischofshofen zajął 24. lokatę. Globalnie sklasyfikowany został na 22. miejscu. Jak na debiut w tej prestiżowej imprezie, to całkiem nieźle. Biorąc jednak rewelacyjną formę na tydzień przed startem 62. TCS i dwa miejsca na podium w Engelbergu, to mimo wszystko lekkie rozczarowanie. - Ja tutaj nie przyjechałem wygrać, ale zebrać bezcenne doświadczenie. TCS to inna impreza. Prawie codziennie się skacze lub przemieszcza pomiędzy poszczególnymi miastami. Było to dla mnie coś nowego - wyjaśniał Ziobro, który jest zadowolony ze swojego debiutu
Miejsca w poszczególnych konkursach Oberstdorf - 17. miejsce Garmisch-Partenkirchen - 33. miejsce Innsbruck - 24. miejsce Bischofshofen - 24. miejsce
Piotr Żyła - 34. miejsce Krzysztof Biegun - 35. miejsce Dawid Kubacki - 55. miejsce
Pozostałych trzech Polaków wystąpiło tylko w połowie konkursów 62. TCS. Najdziwniejsza sytuacja dotyczy Piotra Żyły, który przepadł w kwalifikacjach w Garmisch-Partenkirchen i został wycofany z kadry na kolejny konkurs. Żyła pojechał trenować do Planicy, gdzie niby szybko miał odnaleźć formę, tak że wrócił jeszcze na ostatnie zawody 62. TCS w Bischofshofen. Cudownego odbudowania dyspozycji w ciągu kilku dni jednak nie zauważyliśmy. Żyła co prawda bez problemu awansował do konkursu i serii finałowej, w której praktycznie powtórzył miejsce w trzeciej dziesiątce, podobnie jak to było w Oberstdorfie. Na pewno jednak nie jest to szczyt ambicji i możliwości najbarwniejszej postaci polskiej kadry.
Krzysztof Biegun z kolei opuścił 62. TCS po tym, jak nie zdołał zakwalifikować się do konkursu w Innsbrucku. Wcześniej awansował do serii finałowych dwóch pierwszych zawodów, ale furory też nie robił. - Fajnie wrócić do rywalizacji o Puchar Świata po występie w Uniwersjadzie. Nie jest to jednak taka forma, jaką miałem na początku sezonu - wyjaśniał w Garmisch-Partenkirchen Biegun.
Formy nie może odnaleźć także Dawid Kubacki, który był rezerwowym polskiej kadry. Do 62. TCS dołączył od trzeciego konkursu w Innsbrucku, gdzie bez problemu przeszedł przez kwalifikacje, ale w loteryjnej 1. serii zajął dopiero 47. miejsce. Niewiele lepiej było w Bischofshofen, gdzie również nie awansował do serii finałowej. Ostatecznie Kubacki zajął 55. miejsce w klasyfikacji generalnej 62. TCS.
Turniej Czterech Skoczni nigdy nie był domeną Polaków, nie licząc fantastycznego i niespodziewanego wówczas sukcesu Adama Małysza w sezonie 2000/2001. Później Małysz nawet kiedy wygrywał Puchary Świata, w TCS już nie powtórzył wyczynu. Biorąc pod uwagę liczbę polskich skoczków w konkursach i zajmowane przez nich miejsca, 62. TCS był całkiem niezły. Zważywszy jednak na wcześniejszą formę i aspirację, mogliśmy spodziewać się znacznie lepszych wyników. Na pocieszenie niech pozostanie statystyczna ciekawostka, że jedenasty sezon z rzędu mamy Polaka w czołowej dziesiątce TCS.