Mistrzostwa świata w Seefeld po raz drugi. 34 lata temu nie było powodów do radości

PAP / Wojciech Kryński / Na zdjęciu: Piotr Fijas
PAP / Wojciech Kryński / Na zdjęciu: Piotr Fijas

Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym wróciły do Seefeld po 34 latach. W 1985 roku na starcie nie brakowało reprezentantów Polski, daleko im jednak było do czołowych lokat.

Podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 1985 roku rozgrywano mniej konkurencji niż obecnie. Widać to chociażby na przykładzie biegów narciarskich. Mężczyźni startowali jedynie na 15, 30 i 50 km, a także w sztafecie 4x10 km. Możliwość wzięcia udziału w czterech biegach miały również kobiety (5, 10, 20 i 4x5 km). Nie było wówczas podziału na styl klasyczny i dowolny, bowiem w tym czasie bieganie "łyżwą" dopiero zaczęło się pojawiać na trasach.

Do Seefeld pojechała skromna, zaledwie kilkuosobowa reprezentacja Polski, w której znaleźli się przedstawiciele biegów narciarskich, skoków oraz kombinacji norweskiej. Nie byli oni jednak wymieniani w gronie faworytów.

Czytaj także: MŚ 2019. Adam Małysz o Jakubie Wolnym: Jest zdecydowana poprawa

Norweska dominacja

Mistrzostwa zostały zdominowane przez reprezentantów Norwegii, którzy wywalczyli aż 15 medali (5 złotych, 5 srebrnych, 5 brązowych). Szczególnie dobrze spisywały się norweskie biegaczki. W każdej z czterech konkurencji przynajmniej jedna z nich stawała na podium.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze

Aż cztery medale z Seefeld przywiozła Anette Boe - najlepsza na 5 i 10 km, a także trzecia w biegu na 20 km. W sztafecie Norweżki zdołały zająć drugie miejsce, przegrywając jedynie z reprezentacją Związku Radzieckiego. Polacy o takich wynikach mogli jedynie pomarzyć.

Czytaj także: Piotr Żyła: Maciek do nas wróci

Średnio na skoczni, kiepsko w biegach

Pierwszą konkurencją biegową w rywalizacji mężczyzn był bieg na 30 km. Najlepszy był w nim Gunde Svan ze Szwecji, który pokonał drugiego Ove Aunliego o 25 sekund. Dopiero na 44. pozycji sklasyfikowany był Józef Łuszczek.

30-letni wówczas zawodnik jeszcze słabiej spisał się na dystansie o połowę krótszym. Tym razem był 50., a do złotego medalisty Kariego Harkonena Łuszczek stracił ponad pięć minut.

Nieznacznie lepiej było wśród skoczków. Liderem polskiej kadry był Piotr Fijas, który na dużej skoczni zajął 22. miejsce, a na normalnym obiekcie w Seefeld został sklasyfikowany na 19. pozycji. Pozostali reprezentanci Polski zdołali wskoczyć jedynie do szóstej i siódmej dziesiątki.

Błysk w kombinacji

Najbardziej udana dla Polaków była rywalizacja w kombinacji norweskiej. Najpierw w Seefeld rozegrano konkurs na skoczni K90 oraz bieg na 15 km. W nim na 17. miejscu znalazł się Tadeusz Bafia, który brał również udział w konkursie skoczków.

Jeszcze lepiej Polacy spisali się w sztafecie. W składzie Tadeusz Bafia, Karol Kołtaś i Janusz Guńka zajęli szóstą pozycję, w pokonanym polu pozostawiając m.in. Austriaków i Czechosłowaków. Tuż przed Biało-Czerwonymi znaleźli się z kolei reprezentanci NRD.

W 1985 roku reprezentanci naszego kraju nie tylko nie zdobyli medalu, ale również nie zbliżyli się do podium. Jedynym wyjątkiem była drużynowa rywalizacja w kombinacji norweskiej. Po 34 latach szansa Biało-Czerwonych na wywalczenie korzystnego wyniku jest znacznie większa i należy się spodziewać, że tym razem Polska znajdzie się w Seefeld w klasyfikacji medalowej.

Komentarze (1)
avatar
collins01
22.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze pamietać jaka kiedys była nędza...Mimo wszystko.