Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze

Przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w skokach narciarskich - Walter Hofer, za główny cel najbliższych lat postawił sobie popularyzację skoków za wschodnią granicą. Częściowo mu się udało - Rosjanie budują w Moskwie skocznię i powoli stają się jedną z potęg w skokach narciarskich. Zupełnie zapomniano jednak o pomocy krajom, gdzie skoki nie cieszą się popularnością. W tyle pozostała Ukraina i Węgry.

W tym artykule dowiesz się o:

Lena Nazarova: Wierzymy w ich sukcesy

Obecnie w kadrze narodowej Ukrainy jest trzech skoczków - Oleksandr Lazarovych, Vitaliy Shumbarets i Volodymyr Boshchuk. Ich trenerem jest Valerii Vdovenko - były mistrz Ukrainy, srebrny medalista mistrzostw ZSRR z 1989 roku. Jego największym sukcesem było 4. miejsce na Mistrzostwach Świata. Vdovenko trenuje drużynę Ukrainy od 1995 roku.

Trochę lepiej przedstawia się sytuacja drużyny kombinatorów norweskich. W kadrze narodowej znalazło się miejsce dla 6 sportowców: Volodymyra Trachuka, Andriya Parkhomchuka,Vitaliego Kazmiruka, Vasyla Zhurakivskiego, Oleksiya Khomyna oraz Vadyma Zhyvylo. Ich szkoleniem zajmują się Petro Henyuk i Mykola Kozlov, który jeszcze w 2005 roku sam reprezentował Ukrainę podczas Mistrzostw Świata w Oberstdorifie.

Przyszłość ukraińskich skoków ciężko przewidzieć. Nie brakuje młodych talentów (Volodymyr Veredyuk, Yaroslav Dysko, Mykola Plytka, Vasyl Zhurakivskyy), problemem są jednak pieniądze. Ukraiński Związek Narciarski zapewnia pomoc finansową kadrom narodowym w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej, jednak kluby muszą radzić sobie same. Ukraińska Federacja odpowiada także za sprzęt. Duży wkład finansowy w rozwój skoków narciarskich na Ukrainie ma Minister Sportu, Jurij Pawłenko. - Sponsorów szukamy sami, jednym z nich jest polska firma BERDEX, dzięki której zawodnicy mają nowe kombinezony. Ukraińscy zawodnicy często przebywają w Zakopanem i trenują na Wielkiej Krokwi. Naszym głównym miejscem treningów jest jednak Vorokhta, gdzie znajduje się obiekt K90, który wymaga gruntownego remontu. - mówi Lena Nazarova.

Poza skoczniami (K90, K70, K15) w miejscowości Vorokhta, na Ukrainie znajduje się jeszcze 6 innych obiektów: K50 i K25 w Verkhovinie, K35 w Nadvirnie oraz K40, K30 i K15 w Krzemieńcu. - Naszym największym problemem jest brak dużej skoczni oraz niewielkie finanse, które pozwalają ukraińskim sportowcom startować jedynie w pobliskich krajach i na najważniejszych imprezach. Sukcesem jest już to, że naszych 3 zawodników - Lazarovych, Shumbarets i Boshchuk, reprezentuje Ukrainę na arenach międzynarodowych w Pucharze Świata. Wierzymy w ich sukcesy na Mistrzostwach Świata w Libercu oraz na Olimpiadzie w Vancouver. - powiedziała w imieniu Ukraińskiego Związku Narciarskego Lena Nazarova.

János Szilágyi: Chcemy zainteresować ludzi skokami

Na Węgrzech sytuacja jest podobna. W całym kraju jest obecnie 35-40 zawodników, licząc od dzieci do weteranów sportu. Trenerem kadry jest János Szilágyi, który ma pod swoją opieką zarówno seniorów, jak i juniorów. Szilágyi był w Zakopanem podczas Letniej Grand Prix. Jego podopieczni brali udział w konkursach FIS Youth. 13-letni Akos Szilágyi po skokach na 51 i 51,5 metra zajął 38. miejsce, natomiast Patrik Merc był ostatni.

- Mimo słabszych występów moich podopiecznych, Zakopane bardzo mi się podobało. Byłem już tam 8 razy i ciągle zachwycają mnie tutejsi ludzie, miasto i góry. Zakopane może szczycić się wspaniałym kompleksem obiektów. Wszystkie skocznie, od K15 do K120 są w bardzo dobrym stanie, są w dodatku bardzo blisko siebie, co stanowi świetną bazę treningową dla wszystkich grup zawodników. Czegoś podobnego brakuje u nas na Węgrzech. W zasadzie mamy jedynie 3 obiekty w Kőszeg: K10, K20 i K30. Na większe skocznie jeździmy do Austrii i Słowenii. Na szczęście nie mamy daleko, do Villach, Kranj, Ramsau, Bad Mitterndorfu i Planicy nie jest dalej niż 300 km - opowiada János Szilágyi, główny szkoleniowiec Węgrów. Najprawdopodobniej jego podopieczni ponownie pojawią się w Zakopanem jesienią na zgrupowaniu.

Sporty zimowe nie cieszą się na Węgrzech popularnością, ludzie chętniej oglądają i uprawiają piłkę nożną, ręczną, i koszykówkę. Węgierscy narciarze otrzymują wsparcie od rodzimej federacji, jest ono jednak niewielkie i nie pozwala na wystarczającą ilość treningów, co z kolei skutkuje złymi wynikami. W 2008 roku pojawiła się inicjatywa wybudowania obiektu K60 w Kőszeg, jednak Węgierski Związek Narciarski nie przeznaczył na ten cel wystarczającej ilości pieniędzy. Szilágyi nie poddaje się: - Po prostu za rok ponownie spróbujemy walczyć o dofinansowanie. Poza budową skoczni, naszym celem jest zainteresowanie ludzi na Węgrzech skokami narciarskimi i zachęcenie dzieci do uprawiania tego sportu. A cele sportowe? Chciałbym, żeby Węgrzy na stałe zagościli w Pucharze Kontynentalnym, a może nawet i w Pucharze Świata? - kończy János Szilágyi.

Źródło artykułu: