Austriacki festiwal w Ruce, świetny początek Stocha

Niesamowitym sukcesem Austriaków zakończyła się skokowa niedziela w Ruce. Inauguracyjne zawody wygrał Andreas Kofler przed Gregorem Schlierenzauerem i Thomasem Morgenstern. Najbliżej gwiazd Pointnera był Kamil Stoch.

Ostatni weekend listopada tradycyjnie upłynął nam pod znakiem inauguracji kolejnego sezonu w narciarstwie klasycznym. Wzorem z poprzednich lat pierwszym przystankiem zarówno dla skoczków, jak i zimowych dwuboistów była niewielka miejscowość Ruka, położona w pobliżu koła polarnego. Niepowtarzalny klimat i spora dawka białego puchu sprawia, że plejada wybitnych sportowców co roku rywalizuje ze sobą przy bajecznej scenerii okolic Kuusamo. Lodowa kraina pierwszym gospodarzem sezonu jest już od dekady, ale niemal za każdym razem cały program przeprowadzanej tam imprezy jest skutecznie torpedowany przez niekorzystne warunki atmosferyczne. Pogoda płatała figla także i tym razem. Zbyt porywisty wiatr, mocno sypiący śnieg, a nawet niespodziewana odwilż sprawiły, że "cyrk" Waltera Hofera tradycyjnie wyruszył z dwudniowym opóźnieniem. Śmiało można zatem powiedzieć, że ponownie scenariusz dla zawodów w tej części Europy pisała przede wszystkim aura, a nie FIS, czy narciarze. Poważne kłopoty rozpoczęły się już od piątku, gdy jury zmuszone było odwołać kwalifikacje. Także w sobotę o żadnym skakaniu w Ruce mowy być nie mogło i podobnie jak przed rokiem dopiero ostatni dzień weekendu uratował inaugurację w Finlandii.

A ta rozpoczęła się od planowej wygranej Austriaków w zawodach drużynowych, złożonych tylko z jednej serii. Na starcie stanęło aż dwanaście ekip, z czego większość walczyła o drugą pozycję. Pierwsza była bowiem zajęta dla "czwórki" Alexandra Pointnera. Thomas Morgenstern i spółka bez najmniejszych problemów powtórzyli sukces z poprzedniej edycji, pokonując drugich w tabeli - Japończyków o ponad sto punktów. Z kolei sklasyfikowani ostatecznie na siódmym miejscu Polacy stracili do zwycięzców niespełna dwieście "oczek" (!).

Nic zatem dziwnego, że wśród Austriaków należało upatrywać triumfatora indywidualnych zawodów, jak i jego potencjalnych rywali. I rzeczywiście - trzy czołowe pozycje obsadzili gwiazdorzy Pointnera, którzy tak jak norweskie biegaczki sprawiali wrażenie uczestników zupełnie innej ligi. Tyrolczycy wygrali wszystko co było do wygrania i nie pozostawili przeciwnikom z innych ekip, jak także kibicom, kto będzie dominował w nowym sezonie Pucharu Świata. W następny weekend w Lillehammer żółtą koszulkę lidera cyklu założy Andreas Kofler. "Kofi" na półmetku był drugi z ogromną stratą do Gregora Schlierenzauera, ale w finale po locie na 138 metr cały ten dystans do młodszego rodaka nieoczekiwanie odrobił. "Schlieri", którego trzydziesty szósty triumf, a co za tym idzie zrównanie się z legendarnym Janne Ahonenem zdawał się być tylko formalnością przegrał z "Kofim" zaledwie o 0,7 punktu. Skład "pudła" z wynikami 130m i 137m uzupełnił największy bohater poprzedniej zimy - Thomas Morgenstern.

Austriacy byli klasą samą w sobie i wyraźnie przewyższali formą i umiejętnościami nad resztą stawki. Najbardziej do nieosiągalnej "trójki" zbliżył się Kamil Stoch. Polak uzyskał w swoich próbach 132m oraz 129,5m, pokazując, że udało mu się utrzymać wysoką dyspozycję z letniej Grand Prix. Mieszkańca Zębu stać zatem na bardzo dużo i sezon 2011/2012 rozpoczął z wysokiego "C". Podobne zdanie trudno mieć o pozostałych naszych rodakach. Jedynie dziewiętnasty w klasyfikacji - Piotr Żyła zrobił "swoje" i spełnił pokładane w nim nadzieje, dotykając "deskami" zeskoku na 108,5m i 126m. Znacznie gorzej wypadli za to 33. Stefan Hula (108,5m), 36. Dawid Kubacki (103,5m), czy dopiero 46. Jan Ziobro (96m). Ten ostatni nie był jednak najsłabszym ogniwem w zespole biało-czerwonych. Maciej Kot i Krzysztof Miętus nie przebrnęli bowiem nawet kwalifikacji. Póki co Łukasz Kruczek jakichkolwiek zmian w składzie na konkursy w Norwegii nie przewiduje.

Najlepszą "5" zawodów zamknął Roman Koudelka. Młody Czech przez całą niedzielę w Ruce sprawił pozytywne wrażenie. Koudelka za każdym razem "latał" równo, a co najważniejsze niezwykle daleko. To za jego sprawą Polacy zakończyli "drużynówkę" za sąsiadami z południa. Na słowa pochwały zasługują także Niemcy - Severin Freund, Richard Freitag, Michael Neumayer, a nawet Maximilian Mechler. Nie sposób nie wyróżnić też Denisa Korniłowa. Rosjanin spisał się rewelacyjnie nie tylko w zmaganiach indywidualnych, ale też najbardziej przyczynił się do trzeciego miejsca "Sbornej", osłabionej brakiem Pawła Karelina.

Największe powody do niezadowolenia mieli niewątpliwie Skandynawowie. Norwegowie, prowadzeni obecnie przez zastępce Miki Kojonkoskiego - Alexandra Stoeckla w przeciwieństwie do biegaczy nie odegrali żadnej znaczącej roli. Jeszcze większa fala krytyki należy się cały czas będącym w kryzysie Finom. Gospodarze nie tylko znaleźli się w rywalizacji ekip poza punktowaną "ósemką", ale o mały włos nie przegrali ze słabiutkimi Koreańczykami. Honor dopiero w ostatniej kolejce przeciętnym wynikiem uratował im Matti Hautamaeki.

Zobacz również:

-> Austriacy poza konkurencja, Polacy przed Norwegami

Wyniki niedzielnego konkursu w Ruce:

MZawodnikKrajPunktySkoki
1 Andreas Kofler Austria 264,2 134,5 m/ 138 m
2 Gregor Schlierenzauer Austria 263,5 141,5 m/ 130,5 m
3 Thomas Morgenstern Austria 256,3 130 m/ 137 m
4 Kamil Stoch Polska 239,1 132 m/129,5 m
5 Roman Koudelka Czechy 236,4 127,5 m/128 m
6 Severin Freund Niemcy 235,7 133,5 m/129 m
7 Denis Korniłow Rosja 234,9 126,5 m/131 m
8 Tom Hilde Norwegia 233,5 127 m/130 m
9 Richard Freitag Niemcy 221,5 115,5 m/132 m
10 Janne Happonen Finlandia 214,4 117 m/123,5 m
19 Piotr Żyła Polska 197,2 108,5 m/126 m
33 Stefan Hula Polska 78,4 108,5 m
36 Dawid Kubacki Polska 71,3 103,5 m
46 Jan Ziobro Polska 56,0 96 m
Źródło artykułu: