- Przez dwa dni była tutaj wielka śnieżna burza. Nie mogliśmy praktycznie wychodzić na zewnątrz tak wiało i sypało - mówi Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk, cytowany na jej oficjalnej stronie internetowej. - Organizatorzy byli zmuszeni odwołać trzeci bieg, bo nie było możliwości by przygotować trasę, poza tym w takich warunkach nie dało się rywalizować. Na szczęście teraz sytuacja już się uspokoiła . Bieg na 10 kilometrów nie było mocno obsadzony, ale już w sprincie startowała rosyjska grupa sprinterek. Justyna musiała mocno walczyć by pokonać jedną z najlepszych na świecie specjalistek od sprintu łyżwą czyli Natalię Korosteliewą. Na mecie Justysia szybciej wyrzuciła nogę w przód i wygrała. Trzeba jednak podkreślić, że już wtedy na trasie panowały bardzo trudne warunki, bo padał gęsty śnieg, co mocno utrudniało rywalizację.
Justyna Kowalczyk i trener Aleksader Wierietielny pozostają w Nowej Zelandii. Pobyt na antypodach trwa już dwa tygodnie i potrwa jeszcze niemalże drugie tyle. W planach polskiej biegaczki są już tylko treningi, gdyż jedyne starty miały miejsce właśnie w ramach New Zealand Winter Games. Same zawody będą jeszcze trwały, jednak w programie nie ma już konkurencji biegowych - na starcie staną za to między innymi alpejczycy