Lepistoe w Klingenthal mógł w końcu odbierać gratulacje od innych trenerów. - Gratulowali już w Lillehammer, gdy Adam był na trzecim miejscu. Ale może rzeczywiście byli wtedy mniej wylewni. Teraz jest bliżej igrzysk, każda udana próba więcej znaczy. Rywale już dawno zauważyli, że Adam wrócił. Był mocny w konkursach w Kulm, ale tam miał problemy ze sprzętem. W Zakopanem było dobrze, ale do podium zabrakło trochę szczęścia. A w Klingenthal wszystko ułożyło się, jak trzeba: równe warunki, wielka forma. I Adam odpalił bombę - powiedział Lepistoe w rozmowie z Rzeczpospolitą.
W najbliższych dniach Małysz nie będzie trenować na skoczni. W Vancouver ma wystartować w nowym kombinezonie. Lepistoe uważa, że to bardzo dobre rozwiązanie dla najlepszego polskiego skoczka.
Więcej w Rzeczpospolitej.