W sobotę najpierw odbył się jeden wyścig dla całej floty, a następnie przeprowadzony został wyścig medalowy, który jest punktowany podwójnie i wystartowali w nim zawodnicy z pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej.
Bardzo dobrze poradził sobie tym razem Piotr Kula (Gdański Klub Żeglarski), który wpłynął na metę jako drugi zawodnik w stawce. W związku z tym nasz olimpijczyk z Londynu awansował z miejsca trzydziestego czwartego aż na dwudzieste trzecie, na którym zakończył całe zawody.
Nowym mistrzem Europy został Holender Pieter-Jan Postma, który na początku sobotniej rywalizacji zajął ósme miejsce, a wyścig medalowy ukończył na szóstej pozycji. Srebrny medal wywalczył reprezentant Węgier Zsombor Berecz po miejscach czwartym oraz drugim. Na najniższym stopniu podium stanął Milan Vujasinović z Chorwacji (miejsca 1. i 5.). Broniący tytułu jego rodak Ivan Kljaković Gaspić (miejsca 13. i 8.) zakończył zawody na ósmej pozycji.
Pozostali Polacy uplasowali się poza pierwszą czterdziestką. Aktualny mistrz Polski Mikołaj Lahn (UKS FIR Warszawa) uplasował się ostatecznie na czterdziestym czwartym miejscu, mijając linię mety tego dnia dopiero na sześćdziesiątej pierwszej pozycji.
Dziewięć miejsc dalej hiszpańskie regaty ukończył Michał Jodłowski (UKS FIR Warszawa) - 37. miejsce tego dnia, sześćdziesiątą lokatę zajął Sebastian Kalafarski (UKŻ Wiking Toruń) - 43. miejsce, a siedemdziesiąty dziewiąty był Jeremi Zimny (WKŻ Wolsztyn), który nie pojawił się w sobotę na starcie.
Już 28 marca na Majorce rozpoczną się pierwsze wyścigi zawodów o Puchar Księżniczki Zofii, które będą dla Polaków ostatnią szansą na wywalczenie przepustki na tegoroczne igrzyska w Rio de Janeiro. Do zdobycia będzie tylko jedno miejsce, gwarantujące udział w igrzyskach. Wyniki polskich finnistów na zakończonych mistrzostwach Europy na razie nie dają zbyt dużych powodów do radości w kontekście kwalifikacji olimpijskich, ponieważ wśród krajów walczących o Rio Polska zajęła czwarte miejsce.
Nadziei na pewno można szukać w "błysku", który pokazał Piotr Kula podczas ostatniego dnia regat w Barcelonie. Wystarczy tylko, że Polak utrzyma taką właśnie dyspozycję przez najbliższe kilka tygodni.
Maciej Frąckiewicz