Fatalny wypadek podczas wyścigu długodystansowego 24h Spa wywołał niepokój wśród kibiców. Realizatorzy transmisji nie zdecydowali się bowiem na pokazanie powtórek zdarzenia, a komunikaty o odwiezieniu czterech kierowców do centrum medycznego nie brzmiały optymistycznie.
Ostatecznie Kevin Estre i Franck Perera po badaniach kontrolnych w centrum medycznym na torze Spa-Francorchamps powrócili do swoich boksów. Natomiast Jack Aitken oraz Davide Rigon zostali przewiezieni do szpitala. Jak podkreślali organizatorzy 24h Spa, "w stanie niezagrażającym życiu".
W niedzielny poranek Aitken postanowił podzielić się z kibicami swoim stanem zdrowia. "Przede wszystkim dziękuję tym, którzy wspierali mnie przez ostatnich 16 godzin. Dziękuję funkcyjnym na torze, personelowi medycznemu na Spa i w szpitalu, mojemu wspaniałemu zespołowi, kierowcom i wszystkim, którzy wysyłają do mnie wiadomości. Biorąc wszystko pod uwagę, czuję się dobrzem i jestem szczęściarzem" - napisał Aitken na Twitterze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
"Mam złamany obojczyk i jeden z kręgów, na szczęście jestem w stabilnym stanie. Teraz naszym celem jest powrót do Wielkiej Brytanii i jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji. Chcę wrócić jak najszybciej do samochodu. Jestem pewien, że mając takich ludzi wokół, poradzę sobie z tym" - dodał Brytyjczyk, który na co dzień jest rezerwowym Williamsa w Formule 1.
"Dziękuję też Lamborghini, które zbudowało tak mocne podwozie. I tak, jestem na mocnych środkach przeciwbólowych" - podsumował Aitken.
Na temat wypadku wypowiedział się też Kevin Estre, który w rozmowie z "Autosportem" stwierdził, że nie mógł uniknąć uderzenia w rywali. - Nagle zobaczyłem przed sobą dużo dymu i resztek roztrzaskanych samochodów. Gdy hamowałem, to nawet nie wiedziałem, gdzie jechać, bo tak naprawdę nie byłem w stanie zobaczyć, czy pojazd przede mną się zatrzymał - powiedział kierowca zespołu Rutronik.
- Zostałem na swojej linii wyścigowej i najwyraźniej uderzyłem w Aitkena. To było mocne uderzenie, przez które wykręciłem "bączka" i trafiłem w bariery. Tak chyba to wyglądało, choć nie jestem pewien, bo naprawdę nic nie widziałem - dodał Estre.
Czytaj także:
Jak nie Robert Kubica, to kto? Ważą się losy Polaka
Nerwowo w F1. "Tyle pie**** pytań"