Fernando Alonso w poprzednim roku rozpoczął szturm w kierunku potrójnej korony motosportu, decydując się na gościnny udział w Indianapolis 500. W najbliższy weekend Hiszpan zadebiutuje zaś w Rolex 24 at Daytona. Występ w Stanach Zjednoczonych ma być jednak tylko przetarciem przed jego największym marzeniem - startem w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.
Pod koniec ubiegłego roku dzięki uprzejmości Toyota Gazoo Racing, Alonso mógł przetestować prototyp LMP1. Już wtedy spekulowano poważnie czy kierowca McLarena w F1 nie zasili składu japońskiego zespołu podczas tegorocznych zawodów w Le Mans.
Przebywający na torze Daytona International Speedway Alonso nie uniknął pytań dziennikarzy o wyścig we Francji i przyznał, że jest gotowy zadebiutować na torze Circuit de la Sarthe. - Nie jest żadną tajemnicą, że chciałbym rywalizować w przyszłości w Le Mans - powiedział 36-latek. - Wciąż jednak nie jestem pewny na sto procent czy będzie to w tym roku. Może tak być, ale szanse na to oceniam 50 na 50.
- Jest wiele rzeczy które musiałyby się złożyć na to, by tak się stało. Staramy się robić co możemy - cytuje Alonso hiszpańska "Marca". - Na szczęście jeśli się nam uda, to dowiecie się o tym, w tym samym momencie co ja.
Podczas piątkowych kwalifikacji na torze Daytona Fernando Alonso zajął odległe 13. miejsce. W sobotę i niedzielę wspólnie z zespołem United Autosports powalczy o zwycięstwo w głównym wyścigu Rolex 24 at Daytona.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"