Polski kierowca został w sobotę uderzony przez bolid zespołowego kolegi i nie ukończył pierwszego wyścigu weekendu, dlatego w niedzielę ustawił się do startu na ostatniej, 22. pozycji.
- Po wypadku startowałem z ostatniego pola i zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo przebić się w stronę czołówki. W rzeczywistości jazda była jednak jeszcze trudniejsza niż myślałem, bo bolid bardzo opornie skręcał w lewe zakręty, w których musiałem bardzo mocno zwalniać, aby utrzymać prawidłowy tor jazdy - powiedział Artur Janosz.
Podczas liczących 14 okrążeń zmagań reprezentant ekipy Trident musiał niestety walczyć z problemami z uszkodzonym po sobotnim kontakcie z bandą autem i nie był w stanie zbliżyć się do czołówki, ale na mecie awansował na 19. miejsce.
- Ten weekend, podobnie jak cały sezon, był dużym rozczarowaniem, bo przez cały rok zwyczajnie prześladowały nas pech i problemy, które nie pozwoliły mi pokazać pełni mojego potencjału. Weekend w Abu Zabi był dla mnie najprawdopodobniej ostatnim w bolidzie GP3, a na kolejny sezon skłaniam się ku przesiadce do samochodu GT - dodał.
Cały sezon, swój drugi w GP3, wicemistrz serii Euroformula Open sprzed dwóch lat zakończył na 20. miejscu w tabeli, z trzema punktami wywalczonymi na torach Silverstone i Monza.
- Rozmawiamy z kilkoma zespołami i mamy bardzo dobre propozycje, ale nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Jedno jest pewne. Niedzielny wyścig nie był moim ostatnim w tym roku - zakończył Janosz.
ZOBACZ WIDEO Efektowna wygrana zespołu Glika. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]