Już podczas piątkowego treningu MotoGP na torze Mugello Maverick Vinales zanotował groźnie wyglądający upadek. W momencie zdarzenia Hiszpan jechał z prędkością ok. 210 km/h. "Mack" uniknął jednak poważnej kontuzji i mógł kontynuować występ w Grand Prix Włoch.
Niedzielny wyścig 22-latek zakończył na drugiej pozycji. Szybszy był jedynie Andrea Dovizioso. - Jestem zadowolony. Wiedziałem, że Valentino Rossi jest za moimi plecami, a Marc Marquez nie jedzie w czołowej grupie. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest dzień, w którym po prostu muszę dojechać do mety. Zdobycie sporej liczby punktów było ważne w kontekście mistrzostw - powiedział zawodnik Movistar Yamaha MotoGP.
Vinales zdradził, że po piątkowym upadku istniało ryzyko, że nie będzie w stanie wytrzymać trudów wyścigu. - To była poważna wywrotka. Jestem szczęściarzem, że mogłem przystąpić do wyścigu. Miałem ponad 200 km/h na liczniku, gdy doszło do upadku. Czuję ogromny ból w ręce, mój łokieć jest fioletowy. Jakikolwiek ruch na motocyklu wywoływał ból. Dlatego muszę być zadowolony z tego wyniku - dodał.
Pomimo sporego bólu, Vinales w końcówce Grand Prix Włoch przypuścił skuteczny na Danilo Petrucciego. To dało mu cenne punkty do klasyfikacji generalnej MotoGP. - Jak zwykle, szykuję się na ostatnie pięć okrążeń. Chcę wtedy mieć najlepsze tempo, aby móc zaatakować. I tak było, ale tak jak mówiłem, w tym wyścigu najważniejsze było, aby nie upaść - podsumował hiszpański motocyklista.
ZOBACZ WIDEO Śmiertelny wypadek w czasie rajdu na Ukrainie