Zimą Jorge Lorenzo po dziewięciu latach zmienił motocykl Yamahy na Ducati. Transfer do włoskiej ekipy wiązał się ze sporym ryzykiem, gdyż maszyna z Bolonii ma inną charakterystykę pracy. Pierwsze tegoroczne testy MotoGP w Malezji pokazały, że trzykrotny mistrz świata może mieć problemy z dopasowaniem swojego stylu jazdy do włoskiej konstrukcji.
W Malezji Lorenzo notował czasy o sekundę gorsze od najszybszych zawodników. Równie słabo dla Hiszpana zaczęły się testy na torze Phillip Island. Pierwszy dzień w Australii Lorenzo zakończył z wynikiem słabszym o 1.134 s. od najlepszego Marca Marqueza.
- Testy w Australii zaczęły się dla mnie o wiele lepiej niż na torze Sepang. Zaczęliśmy dzień na ustawieniach, na których kończyliśmy jazdy w Malezji. Szkoda, że w trakcie ostatniej godziny testów nie byliśmy w stanie poprawić naszego czasu, bo inni to zrobili, stąd moja niska pozycja - powiedział Hiszpan.
W środę Lorenzo spędził na torze 62 okrążenia. W efekcie pod koniec dnia Hiszpanowi zabrakło świeżych opon. - Walczyliśmy z tym, aby pobić czas mojego okrążenia, ale przeszkadzał nam silny wiatr. Do tego mieliśmy już ostatnią, tylną oponą, więc nie mieliśmy takiej wydajności jak inni - dodał.
Pomimo gorszych rezultatów i słabszych rezultatów, Lorenzo pozostaje optymistą co do dalszych testów w Australii. - Szukając pozytywów, zgromadziliśmy kolejne cenne informacje i zrobiliśmy kolejny krok do przodu - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje