W sobotnich kwalifikacjach Marc Marquez zajął drugie miejsce i dysponował dość dobrym tempem. W tej sytuacji wydawało się, że Hiszpan jest jedynym zawodnikiem, który w wyścigu będzie w stanie nawiązać walkę z niezwykle szybkim Jorge Lorenzo.
Jednak niedziela nie ułożyła się po myśli Marqueza. Na starcie były mistrz świata stracił kilka pozycji, a na dystansie nie ustrzegł się błędów. W jednym z zakrętów "MM93" zanotował upadek i stracił szansę na podium. Zawodnik Repsol Honda Team powrócił jednak na tor i dojechał do mety na trzynastym miejscu. - Szkoda mojego upadku. Jechałem dobry wyścig, ale takie sytuacje mogą się wydarzyć, gdy ciśnie się na limicie. Mogłem wybrać spokojniejszą jazdą, ale w tym wyścigu mogłoby się to zakończyć odległą pozycją. Dlatego musiałem podjąć ryzyko - powiedział hiszpański motocyklista.
Przed wyścigiem na torze Le Mans Marquez prowadził w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Upadek i strata punktów we Francji sprawiły, że wyprzedził go Jorge Lorenzo. - Traciłem na przyspieszeniach, więc musiałem nadrabiać w strefach hamowania i tam jechać na maksimum. To doprowadziło do sytuacji, w której straciłem przyczepność przodu i upadłem. Pozytywne jest to, że w tej sytuacji mimo wszystko zdobyłem trzy punkty. Dzięki temu tracę w mistrzostwach tylko pięć "oczek". To nie jest duża różnica - dodał Hiszpan.
Pomimo słabszego występu w Grand Prix Francji, Marquez jest optymistą przed kolejnymi wyścigami. - Czekają nas wyścigi, na których w zeszłym roku mieliśmy problemy, ale z drugiej strony różnią się one od obiektów w Jerez i Le Mans. Mam nadzieję, że będziemy na nich szybcy i zaliczymy udane występy - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC [color=black]
[/color]