Pandemia koronawirusa, która już od kilkunastu miesięcy nęka cały świat, do tej pory dość łagodnie "potraktowała" Japonię. Ten mocno zaludniony kraj - mieszka w nim 125 mln ludzi, czyli ponad trzy razy więcej niż w Polsce - przeżył do tej pory cztery fale. Ale... Te fale to liczba dziennych zakażeń na poziomie od kilkuset wiosną 2020 r., przez 1,5 tys. latem 2020 r., po 8 tys. zimą i wiosną 2021 r.
Przypomnijmy, że w Polsce zmagaliśmy się w pewnym momencie z liczbą chorych na poziomie 35 tys. dziennie. Gołym okiem widać różnicę. Również w zgonach. Od początku pandemii w Polsce zmarło 75 tys. osób, w Japonii pięciokrotnie mniej - 15 tysięcy.
"Hazard, którego skutkiem jest życie ludzi"
To statystyczne wprowadzenie ma pokazać, co obecnie dzieje się w Kraju Kwitnącej Wiśni. W dniu ceremonii zamknięcia igrzysk olimpijskich Tokio 2020 zanotowano najwyższą dzienną liczbę zakażeń - ponad 14 tysięcy. Część Japończyków jest przerażona.
ZOBACZ WIDEO: Pogoda nie pomagała podczas igrzysk w Tokio. "Wielkie imprezy często są rozgrywane w ciężkich warunkach"
Badania wśród mieszkańców Tokio pokazywały, że wcale nie chcą igrzysk. Jedna z najstarszych gazet świata, ukazująca się od 1879 roku "Asahi Shimbun" napisała wprost: "igrzyska olimpijskie były nieodpowiedzialną decyzją, to był hazard, którego skutkiem jest życie ludzi".
A trzeba dodać, że dziennik "Asahi Shimbun" był jednym z głównych partnerów medialnych IO. Nie ma więc żadnego interesu, aby niepotrzebnie siać panikę.
Dziennikarze zwrócili również uwagę na rachunek ekonomiczny. Impreza kosztowała około 15 miliardów dolarów i stała się początkiem piątej fali pandemii. Fali kilka razy wyższej niż poprzednie. Co widać doskonale na poniższym wykresie.
Szczepienia ruszyły z kopyta
Piąta fala, która właśnie uderza w Japonię z potężną siłą, to fakt. Na całe szczęście są też pozytywne informacje. Otóż na razie nie widać przyrostu zgonów.
Ktoś powie, że fala zgonów pojawi się za 2-3 tygodnie. Kiedy ci, którzy teraz zaczynają chorować, trafią do szpitali, a potem pod respiratory. Jest nadzieja, że jednak tak się nie stanie. Skąd ta nadzieja? Otóż w Japonii - w końcu - z kopyta ruszyła akcja szczepień.
W końcu, bo jeszcze w maju 2021 roku Patrycja Yamaguchi, Polka, która od 20 lat mieszka w Japonii, opowiadała nam o tym, że proces szczepień w Japonii idzie bardzo wolno. - Japonia od lat ma bardzo rygorystyczną politykę dotyczącą wdrażania na rynek środków farmakologicznych i szczepionek. Proces akceptacji jest długotrwały i musi być potwierdzony dokładnymi badaniami. Japończycy, zanim zaczęli szczepić obywateli, sprawdzali szczepionki w swoich laboratoriach - mówiła (więcej przeczytasz TUTAJ >>).
Jeszcze w maju w pełni zaszczepionych Japończyków było około... jednego procenta! Teraz? To aż 32,3 proc., głównie osób starszych. A jedną dawką zaszczepionych jest już ponad 46 proc. populacji.
"Japończycy dali ponieść się emocjom"
Jak to w ogóle możliwe, że piątą falę wywołały IO, skoro zawody odbywały się bez udziału publiczności, a oficjalne dane mówią o mniej więcej 400 przypadkach wykrycia zakażenia wśród sportowców, sztabów szkoleniowych czy osób pracujących przy organizacji igrzysk?
- Na dodatek Japończycy bardzo często testowali całą grupę ludzi zaangażowanych w igrzyska - dodaje Włodzimierz Gut, znany wirusolog.
- Japończycy dali się ponieść emocjom - można wyczytać w depeszy Francuskiej Agencji Prasowej (AFP). - Mimo że nie mogli iść na trybuny stadionów, to np. wielotysięczny tłum zgromadził się podczas ceremonii otwarcia IO, aby obejrzeć z oddali pokaz fajerwerków czy znicz olimpijski.
W trakcie trwania igrzysk gorączka rosła. Oliwy do ognia dolewali japońscy sportowcy, dla których IO były rekordowe: wywalczyli aż 58 medali, w tym 27 złotych. Jeszcze nigdy w historii sportowcy z tego kraju nie mieli tak udanych igrzysk. W klasyfikacji medalowej zajęli trzecie miejsce, ustępując tylko dwóm potęgom: Stanom Zjednoczonym i Chinom.
Igrzyska napędziły międzyludzkie interakcje
Japończycy nie tylko gromadzili się przed arenami sportowymi, gdzie nasłuchiwali wieści, ale także wybrali się na rekordowe zakupy do sklepów, w których polowali na różne olimpijskie gadżety. Mimo obostrzeń panujących głównie w Tokio, spotykali się i wspólnie przeżywali sportowe emocje.
- Gdyby nie igrzyska, to liczba niebezpiecznych interakcji międzyludzkich byłaby kilkaset razy mniejsza - twierdzą japońscy wirusolodzy.
- Jeżeli widzisz najlepszych sportowców świata biegnących przed twoim domem, nie możesz powstrzymać się od kibicowania im - tak powiedział Hirochika Tadeda zagranicznym dziennikarzom na trasie olimpijskiego triathlonu.
Efekt? Widać to w liczbie zakażeń, o których pisałem na wstępie tego artykułu.
Grad medali nie pomógł
Sukces japońskich sportowców miał napędzić sukces polityczny obecnego premiera kraju. Yoshihide Suga marzy o drugiej kadencji na tym stanowisku, ale jak na razie większość sondaży poparcia wskazuje, że Japończycy są przeciwnego zdania. Poparcie dla Sugi spadło do najniższego poziomu w historii - wynosi poniżej 30 procent.
A za pasem wybory parlamentarne. Jeszcze nie zostały rozpisane, ale zostaną przeprowadzone wkrótce, najpewniej jesienią br. Grad medali miał spowodować, że Suga zostanie powiązany z sukcesami sportowców, a słupki poparcia mocno poszybują. Nic z tego.
- Ostatecznie igrzyska olimpijskie miały negatywny wpływ na premiera - powiedział na łamach "Kyodo News" Iwao Osaka, profesor nadzwyczajny komunikacji politycznej na Uniwersytecie Komazawa. - Jeśli Suga ogłosi teraz wybory, jego rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna na pewno je przegra.
Wiele też zależy od tego, jak rząd, a właściwie medycy, poradzą sobie z aktualnie trwającą piątą falą.
Czytaj także: Tokio 2020. Nie ma się co łudzić. Te liczby mówią wszystko o występie Polaków >>