Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
- To nasza konkurencja - mówią wprost polscy młociarze. Na igrzyskach olimpijskich w Tokio nasze zawodniczki i nasi zawodnicy w rzucie młotem potwierdzili, że w tej konkurencji jesteśmy światową potęgą. Zdominowaliśmy ją niesamowicie i nikt nie może się z nami równać.
Wśród kobiet? Złoto i brąz - Anita Włodarczyk i Malwina Kopron. Mężczyźni? Złoto i brąz - Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki. A dodajmy, że w obu przypadkach było bardzo blisko zgarnięcia medali z dwóch najcenniejszych kruszców. Tylko wybitna dyspozycja dnia Chinki Zheng Wang i Norwega Eivinga Henriksena zabrała nam srebrne medale.
Jednak i nawet bez tego Polacy zdominowali rzut młotem i nie jest to kwestia 2-3 ostatnich lat.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"
Statystyki są dla rywali bezlitosne - tylko na igrzyskach olimpijskich Biało-Czerwoni zgarnęli od 2000 roku aż dziewięć medali, z czego sześć złotych. Kto jest drugi w klasyfikacji generalnej? Chiny, mając aż o pięć krążków mniej!
Wszystko zaczęło się w Sydney, gdzie niespodziewanie zgarnęliśmy w młocie dwa złote medale. To właśnie na tych igrzyskach rzut młotem zadebiutował w programie olimpijskim, a pierwszą mistrzynią została nieodżałowana Kamila Skolimowska. Dla Polki był to wprawdzie ostatni medal na IO, jednak wkrótce pod jej okiem zaczęła rosnąć siła Anity Włodarczyk, która jako pierwsza kobieta w historii zdobyła trzy złote medale olimpijskie z rzędu!
U mężczyzn rozpoczął Szymon Ziółkowski, który swoimi sukcesami (złoto igrzysk, złoto MŚ) do treningów natchnął następców - Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego, którzy od 2013 roku dominują w Europie i na świecie. Tylko na igrzyskach w Rio ktoś zabrał nam złoto, ale i tak udało się przywieźć z Brazylii brąz.
Rola Skolimowskiej i Ziółkowskiego w rozwoju tej dyscypliny w Polsce jest nieoceniona. Bez nich nie byłoby czterech medali w Tokio, nie byłoby wielkich sukcesów Fajdka i Włodarczyk na mistrzostwach świata.
- Po MŚ w Edmonton, w 2001 roku, do Żarowa z obozu ze Szklarskiej Poręby przyjechał Szymon Ziółkowski. Powstawał u nas klub, a Szymon przyjechał z trenerem Czesławem Cybulskim na spotkanie z młodzieżą, by pokazać kilka ćwiczeń. Gdyby nie tamten dzień, to pewnie by mnie nie było w zawodowym sporcie. Od tego się zaczęło.
- Starałem się Szymona gonić. Gdy rodzice zamontowali w mieszkaniu Neostradę, na okrągło oglądałem na komputerze jego jeden rzut z Kanady, który był rekordem Polski - przekonywał Fajdek w swojej opowieści opublikowanej na naszych łamach (WIĘCEJ TUTAJ).
Włodarczyk nigdy też nie ukrywała, że Kamila Skolimowska była jej idolką i miała wielki wpływ na jej karierę. Rozmowy i porady starszej koleżanki dawały jej nie mniej niż praca z trenerami. To ona też namaściła Włodarczyk na swoją następczynię.
- Zdobyliśmy tutaj cztery medale, to o czymś świadczy. Jaki jest sekret? Nie wiem, po prostu ta konkurencja nam leży i tyle - próbował wyjaśniać mistrz olimpijski z Tokio Wojciech Nowicki. Fajdek zapowiedział z kolei, że to nie koniec naszej dominacji.
- Jesteśmy w tym potęgą i chcemy nadal pokazywać, że to nasza konkurencja. W ciągu ostatnich 21 lat zdobyliśmy ogromną liczbę medali i będziemy to ciągnąć jak najdłużej. Czemu tak dominujemy? Może dlatego że po prostu trenujemy rzut młotem, a nie ćwiczymy tylko na siłowni - ocenił.
Trzecia w konkursie kobiet Malwina Kopron także nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty w jej konkurencji.
4 medale w rzucie młotem na Igrzyskach Olimpijskich! Jesteśmy potęgą!
— Malwina Kopron (@malwinakopron) August 4, 2021
I dominacja będzie trwać. Już w Tokio Anita Włodarczyk zaskoczyła i ogłosiła, że mimo wcześniejszych zapowiedzi nie zakończy kariery po przyszłorocznych mistrzostwach świata i chce wystąpić na igrzyskach w Paryżu. Fajdek zapowiedział, że bezwzględnie pojawi się nie tylko w stolicy Francji, ale w 2028 roku w Los Angeles.