Najmniejszych problemów z awansem do finału rzutu młotem nie miała Anita Włodarczyk, która już w pierwszej próbie uzyskała minimum kwalifikacyjne. Przed Polką teraz dzień przerwy, a na stadion lekkoatletyczny wróci we wtorek, gdy zostanie rozegrany finał konkursu.
Włodarczyk liczy na wsparcie kibiców, dlatego wystąpiła z dość nietypową propozycją dla osób, które akurat będą pracowały w czasie finału. - Chciałabym dostarczyć państwu dużo emocji. Trzymajcie kciuki. Wtorek, godz. 13:35. Kto potrzebuje zwolnienie z pracy, napiszę usprawiedliwienie. Kibicujcie. Do boju - przyznała uśmiechnięta Włodarczyk na antenie TVP Sport.
Włodarczyk jest jedną z głównych faworytek do złota w rzucie młotem. Wybitna sportsmenka ma w dorobku już dwa tytuły mistrzyni olimpijskiej wywalczone w Londynie w 2012 r. i Rio de Janeiro w 2016 r. W najbliższy wtorek powalczy o trzeci tytuł.
W kwalifikacjach Włodarczyk nie dała żadnych szans rywalkom. W pierwszej próbie rzuciła 76.99 m przy minimum kwalifikacyjnym 73.50 m (zobacz rzut TUTAJ). Jak sama zapewnia, "to był rzut na 40 procent" (więcej TUTAJ). Druga w klasyfikacji Chinka Zheng Wang występ w finale zapewniła sobie w drugim rzucie na odległość 74.29.
W wielkim finale zobaczymy jeszcze dwie Polki. W gronie dwunastu finalistek znalazły się Malwina Kopron (73.06 m w kwalifikacjach) i Joanna Fiodorow (72.32 m).
Jeśli ktoś potrzebuje zwolnienie z pracy, to prosimy się zgłaszać do Anity Włodarczyk.
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 1, 2021
Finał rzutu młotem we wtorek od 13:35. #RazemPoMedal pic.twitter.com/bEb0MdmGbv
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"