Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
- Wiele osób mówiło, że nic ze mnie nie będzie. W tym kilku trenerów. Fajnie utrzeć im nosa - mówiła nam w marcu podczas Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu.
Tam Joanna Jóźwik wróciła na dobre do rywalizacji na najwyższym poziomie. Zdobyła srebrny medal w biegu na 800 m i wyglądała na odmienioną. Błysk w oku, uśmiech, a co najważniejsze pewność siebie, której brakowało przez kilka wcześniejszych lat.
Polka wraca na igrzyska olimpijskie. Imprezę, na której odniosła największy sukces w karierze i stała się gwiazdą polskiej lekkoatletyki. Choć w Rio de Janeiro nie zdobyła medalu, jej występ był jednym z najważniejszych dla nas wydarzeń igrzysk. Miał być też zapowiedzią kolejnych sukcesów.
ZOBACZ WIDEO: Co dzieje się w łodzi podczas zawodów wioślarskich? "To muszą być krótkie hasła!"
Był jednak początkiem problemów.
Niekończący się koszmar
To było cierpienie. Kilkadziesiąt miesięcy walki, ale nie z rywalkami. Dla niej największym przeciwnikiem były kontuzje. Zwłaszcza niezaleczony uraz biodra, którego ból doprowadzał ją do bezsenności i uczucia bólu 24 godziny na dobę. Przez ponad trzy lata Joanna Jóźwik nie była w stanie wrócić do docelowej formy.
- Bolało mnie tak, że budziłam się w nocy. Nie mogłam spać, nie mogłam leżeć na boku. Biodro dawało o sobie znać przy każdym ruchu. Chodzenie? Z bólem. Siedzenie? Z bólem - tak mówiła po mistrzostwach Europy w Berlinie w 2018 roku. Jednej z wielu imprez, na którą nie pojechała. Sytuacja powtarzała się co kilka miesięcy. Ból, przerwa, rozpoczęcie treningów, ból, przerwa.
Nawarstwiające się kłopoty doprowadziły do depresji. - Wstawałam rano i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić - wspominała. Swoje zrobiły też opinie pojawiające się na jej temat w mediach. Sama wyznała, że niektórzy życzyli jej śmierci, co niszczyło ją psychicznie.
W końcu zdecydowała się rozpocząć współpracę z doktorem Janem Blecharzem, co mogło okazać się przełomowe dla jej życia.
Wreszcie udało się doprowadzić jej biodro do pełnej sprawności, w głowie też wszystko sobie poukładała. Podjęła kilka bardzo ważnych decyzji, dzięki czemu na tegorocznych HME w Toruniu mogła wrócić do walki o medale.
Jesienią 2018 roku zmieniła trenera i rozpoczęła współpracę z Jakubem Ogonowskim. I choć nie zdążyła z minimum na Doha, to już w kolejnym wreszcie zaświeciło słońce. Na mistrzostwach Polski we Włocławku zdobyła złoty medal. Szczerze przyznawała, że po tak długiej przerwie od startów od nowa uczy się biegać, a do uzyskania naprawdę dobrej formy potrzebuje czasu.
Przełożenia igrzysk olimpijskich na 2021 rok było więc dla niej korzystne.
Powrót i marzenia o finale
Po udanym sezonie halowym Jóźwik szybko wróciła na listy największych medalowych szans na igrzyska w Tokio. Niestety, wiosna znów przyniosła kolejną kontuzję. Przez uraz stopy 30-latka nie mogła wystąpić choćby na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Chorzowie, omijała też mityngi.
Na mistrzostwach Polski w Poznaniu była trzecia (2,00,73 s), przegrała z Angeliką Sarną i Anną Wielgosz. Dlaczego więc to jej dajemy największe szanse przed eliminacjami 800 m w Tokio?
Ostatnie wywiady sugerują, że jest gotowa na finał. W rozmowie z TVP Sport, która została przeprowadzona już w Japonii, Jóźwik z uśmiechem wyznała, że czuje się niemal tak szybka jak Rio de Janeiro, gdzie ustanowiła rekord Polski (1,57,37 s).
- Największe przebłyski zaczęłam dostrzegać na obozie w Zakopanem. Zauważyłam, że zaczynam biegać tak szybko jak podczas przygotowań do igrzysk olimpijskich w Rio.
Dodała jednak, że jej kontuzja jest tylko zaleczona.
- Niestety, nadal biegam z kontuzją. Sam problem nie został wyleczony. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić, bo potrzebna byłaby przerwa od biegania. Startując na igrzyskach, nie mogę sobie na to pozwolić.
Eliminacje kobiet w biegu na 800 metrów odbędą się w piątek o godz. 3:25 polskiego czasu.
Polska medalistka z Tokio uratowała życie samobójcy! Czytaj więcej--->>>
Apel Dariusza Szpakowskiego do kibiców. Czytaj więcej--->>>