W tym artykule dowiesz się o:
Serena Williams (USA) - Camila Giorgi (Włochy)
Williams będzie oczywiście faworytką tego pojedynku, ale Giorgi nie należy do grona zawodniczek, na które chce się trafić już w I rundzie turnieju wielkoszlemowego. Włoszka z pewnością nie będzie wstrzymywała ręki i można z jej strony spodziewać się sporo mocnych uderzeń zza linii końcowej. Będzie to małe wyzwanie dla broniącej tytułu Amerykanki, która męczyła się z Giorgi już podczas zeszłorocznego Pucharu Federacji. Obie panie zmierzą się ze sobą w poniedziałek.
Urszula Radwańska (Polska) - Ana Konjuh (Chorwacja)
Młodsza z krakowskich sióstr spotykała się ze zdolną Chorwatką już czterokrotnie na zawodowych kortach. Zaczęło się od zaskakującej porażki Polki w Pucharze Federacji 2013, a rok później nastąpił rewanż w eliminacjach do US Open. W sezonie 2015 Konjuh była lepsza w Indian Wells, ale Radwańska wzięła rewanż w Miami. Kto wygra tym razem? Przekonamy się już w poniedziałek.
Daria Kasatkina (Rosja) - Anna Schmiedlova (Słowacja)
Zdolna Rosjanka odnosi cenne zwycięstwa i pnie się w rankingu WTA. W Auckland wyeliminowała Venus Williams i w swoim debiucie w Melbourne będzie chciała pokonać kolejne tenisistki. W poniedziałek na jej drodze stanie triumfatorka Katowice Open 2015. 21-latka z Koszyc została rozstawiona z 27. numerem i jeśli złapie odpowiedni rytm, to będziemy świadkami bardzo interesującego widowiska.
Venus Williams (USA) - Johanna Konta (Wielka Brytania)
Obie panie grały ze sobą w zeszłym roku w Wuhanie i starsza z sióstr Williams potrzebowała trzech setów do odniesienia zwycięstwa. Amerykanka broni w Melbourne punktów za ćwierćfinał, a do tego jej forma budzi pewne zastrzeżenia. Czy urodzona w Sydney Konta zdoła to wykorzystać? Odpowiedź na to pytanie poznamy we wtorek.
Kristina Mladenović (Francja) - Dominika Cibulkova (Słowacja)
Francuzka ma ze Słowaczką rachunki do wyrównania, wszak przegrała z nią pięć dotychczasowych pojedynków. Cibulkova to finalistka Australian Open 2014, Mladenović to nadzieja francuskiego kobiecego tenisa na lepsze jutro. Oznaczona 28. numerem Kiki czyni regularne postępy, ale czy wystarczy to do pokonania w poniedziałek tenisistki naszych południowych sąsiadów?
Rafael Nadal (Hiszpania) - Fernando Verdasco (Hiszpania)
Półfinał Australian Open 2009 - co to był za mecz! Pięć niesamowitych setów i tylko złośliwi ciągle wypominają madrytczykowi, że zakończył tak wspaniały pojedynek podwójnym błędem serwisowym. Będzie to 18. starcie obu Hiszpanów na zawodowych kortach. Dotychczas 15-krotnie wygrywał Nadal, którego forma ciągle jest daleka od ideału. Tylko czy Verdasco zdoła to we wtorek wykorzystać?
James Duckworth (Australia) - Lleyton Hewitt (Australia)
Wtorkowy wieczór na Rod Laver Arena będzie zarezerwowany dla reprezentantów gospodarzy. Obaj otrzymali dzikie karty do głównej drabinki, ale jeden z nich zagra w Australian Open po raz ostatni. Hewitt kończy swoją bogatą karierę. Znany z występów w polskich futuresach Duckworth nie będzie dla niego łatwą przeszkodą. Pamiętacie dramatyczny pojedynek Australijczyka z Blazem Kavciciem? Pięć setów wydaje się być całkiem realne.
Jo-Wilfried Tsonga (Francja) - Marcos Baghdatis (Cypr)
Finalista Australian Open 2008 kontra finalista Australian Open 2006. Jedno jest pewne - na trybunach będzie gorąco! Do tego obaj znają się jak łyse konie jeszcze z czasów juniorskich. W głównym cyklu bilans (5-0) przemawia za Tsongą, ale na kortach Melbourne Park Baghdatis potrafi zmobilizować się pod wpływem dopingu publiczności. Cypryjczyk i Francuz zagrają ze sobą w poniedziałek.
Jerzy Janowicz (Polska) - John Isner (USA)
Od początku swojej kariery Polak był porównywany do Amerykanina i we wtorek przyjdzie im się zmierzyć w I rundzie Australian Open. Janowicz poleciał na antypody bez praktyki meczowej, z kolei Isner nie czarował w Auckland. Serwis będzie kluczem do zwycięstwa, tylko który z nich do końca zachowa zimną krew? W finale Pucharu Hopmana 2015 lepszy pod tym względem był w singlu Amerykanin.
Philipp Kohlschreiber (Niemcy) - Kei Nishikori (Japonia)
W 2012 roku Nishikori osiągnął w Melbourne pierwszy ćwierćfinał w Wielkim Szlemie i od tego czasu oczekuje się od niego coraz więcej. W końcówce zeszłego sezonu Japończyk zmagał się z kontuzjami, dlatego jego forma może budzić wątpliwości. Kohlschreiber trzykrotnie grał w IV rundzie Australian Open i potrafi tu sprawiać niespodzianki. Poniedziałkowe starcie pierwszej rakiety Niemiec i Japonii powinno więc znaleźć się w orbicie zainteresowań wielu fanów.