W tym artykule dowiesz się o:
Kariera juniorska
Po raz pierwszy nazwisko Marty Domachowskiej pojawiło się w drabince profesjonalnego, międzynarodowego turnieju w 2000 roku. W zawodach rozgrywanych na kortach Arki Gdynia 14-latka z Warszawy doszła do ćwierćfinału singla i była o krok od tytułu w grze podwójnej. To najpierw w deblu Polka odnosiła więcej sukcesów, a rok później wróciła nad Bałtyk, by triumfować.
Z każdym zwycięstwem poprawiała swój ranking juniorski, który wkrótce pozwolił jej na udział w prestiżowych zawodach Eddie Herr i Orange Bowl, a także we wszystkich turniejach wielkoszlemowych. Najlepiej spisała się na kortach Rolanda Garrosa w 2002 roku, gdzie doszła do ćwierćfinału oraz podczas Australian Open 2003, kiedy to przegrała w 1/2 finału z Barborą Strycovą. Dwa miesiące później zajmowała w zestawieniu ITF 9. miejsce, najwyższe w karierze.
Seniorki nie takie straszne
Równocześnie z karierą juniorską, Marta Domachowska występowała w turniejach seniorskich. Dzięki dzikim kartom od organizatorów ogrywała się z najlepszymi w zawodach WTA w Sopocie i w Warszawie. Najwięcej sukcesów przyniosły jej występy na polskich kortach. Po pierwszy triumf sięgnęła w 2002 roku w Olecku, a kilka miesięcy później zwyciężyła także w Toruniu. W rodzinnym mieście odniosła premierową wygraną z zawodniczką z czołowej "100" rankingu WTA. W półfinale pokonała Evę Birnerovą (wówczas WTA 98), a w meczu o tytuł słabsza od Polki okazała się Andżelika Kerber.
Dzięki tym sukcesom Domachowska mogła regularnie występować w zawodach WTA. Po przejściu eliminacji doszła do ćwierćfinału w Casablance, a w Warszawie została pierwszą Polką, która wygrała mecz w turnieju głównym J&S Cup. Nie zawiodła też kibiców w Sopocie, gdzie zameldowała się w półfinale. Zaliczyła także debiut w zawodach Wielkiego Szlema (bez powodzenia), a 27 września 2004 roku była 100. rakietą świata.
Pierwsze finały i umocnienie pozycji w czołówce
Domachowska od razu potwierdziła swoją obecność w gronie 100 najlepszych tenisistek świata mocnym akcentem. W 2004 roku, w Seulu, jako pierwsza reprezentantka Polski w historii doszła do finału zawodów WTA w grze pojedynczej, gdzie przegrała z Marią Szarapową, która po zwycięskim Wimbledonie urządziła sobie tournée po azjatyckich turniejach.
Na kolejną okazję gry o tytuł warszawianka musiała zaczekać kilka miesięcy. W maju 2005 roku, w Strasburgu, jej pogromczynią okazała się dopiero Anabel Medina. W międzyczasie wygrała też pierwszy mecz w turnieju wielkoszlemowym. Punkty z Seulu obroniła, ale nie w Korei, a w Pekinie, gdzie była w półfinale po walkowerze od Venus Williams, która miała być jej rywalką w 1/4 finału.
Sezon 2006 Polka rozpoczęła niezbyt szczęśliwie. Już w I rundzie Australian Open trafiła na Justine Henin, późniejszą finalistkę. Stratę z Melbourne odrobiła sobie udanym występem w zawodach ITF w Ortisei oraz w turnieju WTA w Memphis. W obydwu imprezach doszła do finału, a w Memphis stoczyła wyrównany bój o tytuł z Sofią Arvidsson. Miesiąc później znalazła się na 37. pozycji w klasyfikacji singlistek, najwyższej w karierze.
Załamanie formy
Wraz z awansem rankingowym przyszło załamanie formy. Do końca sezonu 2006 odniosła zaledwie 10 zwycięstw, ponosząc także kilka bolesnych porażek, takich jak chociażby przegrana z Sarah Borwell (WTA 249) w I rundzie Wimbledonu. Kiedy sytuacja nie zaczęła się poprawiać w 2007 roku, Domachowska musiała zrobić krok w tył i wrócić do zawodów ITF.
To w nich odbudowywała swoją dawną formę, sporadycznie występując w turniejach WTA. W jednym z nich, w Sztokholmie, po przejściu eliminacji w pierwszym meczu głównej drabinki wyeliminowała Petrę Kvitovą, a w II rundzie okazała się słabsza od Agnieszki Radwańskiej, która była wtedy na drodze do premierowego tytułu w karierze.
Doszła także do ćwierćfinału w Seulu, ale największy sukces odniosła na koniec sezonu. Jako kwalifikantka triumfowała w zawodach w Poitiers o puli nagród 100 tys. dolarów, a to zapewniło jej udział w kwalifikacjach do Australian Open 2008.
Historyczne Melbourne
Występ w Melbourne był renesansem formy Domachowskiej. Jak burza przeszła przez eliminacje i I rundę, a w drugim meczu turnieju głównego zrewanżowała się Arvidsson za porażkę w Memphis. Następnie pokonała rozstawioną z numerem 24. Na Li, a w 1/8 finału na Rod Laver Arena stoczyła wyrównany dwusetowy bój z Venus Williams. Ten turniej również był historyczny dla polskiego tenisa - po raz pierwszy w IV rundzie Wielkiego Szlema znalazły się dwie Polki.
Ogromna liczba punktów pozwoliła warszawiance na powrót do pierwszej "100" rankingu, a kilka pojedynczych zwycięstw w większych turniejach przesunęło ją w okolice 60. miejsca. Taka pozycja okazała się wystarczająca, aby zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie w Pekinie. W debiucie Domachowska przegrała z Cwetaną Pironkową, a w deblu u boku Radwańskiej została pokonana przez Alonę i Katerynę Bondarenko.
Sezon 2008 zakończyła w pierwszej "100" rankingu, jak się później okazało po raz ostatni w karierze. Następny rok to przeplatanie występów w turniejach WTA z największymi ITF-ami i zawodami wielkoszlemowymi i summa summarum w klasyfikacji singlistek zanotowała spadek o blisko sto pozycji.
Nowe obowiązki, nowe priorytety
W kolejnych czterech sezonach próbowała odbudować dawną pozycję, na początku z dość miernym skutkiem, ale w styczniu 2012 ponownie zagościła w połowie drugiej "100", ale już kolejny rok zakończyła jako 417. rakieta świata. W przerwie pomiędzy sezonami 2013 i 2014 Domachowska zdecydowała się zawiesić karierę i pomóc swojej przyjaciółce, Karolinie Woźniackiej. Jako sparingpartnerka Dunki jeździła z nią na turnieje, nawet w kilku z nich wystąpiła, ale bez powodzenia. Podobnie przebiegła jej próba powrotu do dawnej formy na początku 2015 roku - przegrała obydwa mecze w kwalifikacjach halowych turniejów ITF.
Od dwóch lat warszawianka jest w związku z Jerzym Janowiczem. Wielokrotnie widziano ją w boksie Polaka. Obecna była też na wszystkich meczach Pucharu Davisa. W styczniu 2013 roku wzięła udział w sesji dla polskiego "Playboya".