Organizatorzy Wimbledonu decyzję ogłosili we środę. Rosjanie i Białorusini nie zostaną dopuszczeni do jednego z najważniejszych turniejów Wielkiego Szlema. A zatem nie zobaczymy na angielskich kortach wicelidera rankingu ATP Daniła Miedwiediewa czy ósmego tenisisty zestawienia Andrieja Rublowa. Zabraknie czwartej zawodniczki świata Aryny Sabalenki.
"W warunkach takiej nieuzasadnionej i bezprecedensowej agresji militarnej niedopuszczalne byłoby, aby rosyjski reżim czerpał jakiekolwiek korzyści z udziału rosyjskich czy białoruskich graczy w turnieju" - tłumaczyli decyzję Brytyjczycy.
57 dni od wybuchu wojny w Ukrainie Wimbledon będzie pierwszym turniejem tenisowym, który postawił na tak zdecydowane środki wobec zawodników z krajów, które zaatakowały sąsiada. Żadne mniejsze rangą zawody nie zdecydowały się wcześniej podobnie zareagować.
Może dlatego, że zarówno organizator męskich zawodów (ATP) i żeńskich (WTA) krytykują decyzję Anglików:
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
"Uważamy, że decyzja jest niesprawiedliwa i może stworzyć szkodliwy precedens dla sportu. Dyskryminacja ze względu na narodowość stanowi naruszenie umowy z organizatorami Wimbledonu, do którego zgłaszani są gracze w oparciu o ranking ATP" - przyznały władze męskiego tenisa.
WTA: "Poszczególni sportowcy nie powinni być karani odebraniem im możliwości rywalizacji z powodu ich pochodzenia albo decyzji podejmowanych przez ich rządy. Taka decyzja nie jest ani sprawiedliwa, ani uzasadniona".
Łzy Navratilowej
Od początku wojny w Ukrainie sport stał się jednym z elementów wywierających nacisk na Rosję. Jej sportowców wykluczono już m.in. z rywalizacji w Formule 1, a rosyjskie kluby i reprezentacje piłkarskie nie mogą uczestniczyć w rozgrywkach UEFA i FIFA. Jedyną reakcją tenisowych władz było dotąd ograniczenie rosyjskich i białoruskich zawodników do występowania pod neutralną flagą.
Miedwiediew, najlepszy rosyjski zawodnik, który cztery dni po rosyjskiej agresji został liderem rankingu, ani razu nie potępił działań Władimira Putina.
Co więcej, w tenisowym środowisku znalazły się gwiazdy tej dyscypliny, które ubolewają nad decyzją Wimbledonu. 18-krotna zwyciężczyni wielkoszlemowych turniejów Martina Navratilova mówi. - Prawie mam łzy w oczach. Jestem rozczarowana. Wyjątek jest zły. Współczuję ukraińskim zawodnikom i narodowi ukraińskiemu, ale nie było potrzeby takiego kroku.
Lider rankingu ATP, Novak Djoković: - Zawszę będę potępiał wojnę. Wiem, ile emocjonalnej traumy ona pozostawia. W Serbii wszyscy wiemy, co się wydarzyło w przeszłości. Jednak nie mogę poprzeć decyzji organizatorów Wimbledonu. Uważam, że to szaleństwo.
Fibak niezadowolony
Decyzja organizatorów Wimbledonu wprost nie przekonała też Wojciecha Fibaka, jednego z najlepszych polskich tenisistów w historii.
- Myślę, że szacowne grono wyszło przed szereg. Do imprezy zostały jeszcze trzy miesiące. To zaskakujące, bo ta decyzja nie jest w brytyjskim i powściągliwym stylu. To niesprawiedliwa deklaracja wobec graczy. Wszyscy są przeciwko wojnie. W Monte Carlo rozmawiałem z Rublowem, chwaliłem jego postawę, bo od razu wyraził sprzeciw. Miedwiediew też skrytykował wojnę - mówi nam były zawodnik.
I dodaje: - Tenis to sport indywidualny i oparty na demokratycznych zasadach. Daje wszystkim prawo do występów w ważnych turniejach.
Rosjanki szydziły z tego, co dzieje się w Ukrainie
Zdecydowanie pochwala decyzję za to Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka, obecnie ekspertka Canal+ Sport.
- Rosyjscy sportowcy występują pod neutralną flagą, ale i tak niektórzy troglodyci dostają pole do manifestowania poparcia dla Putina. Pamiętajmy, że kiedy Rosjanie odnoszą sukcesy, ich propagandowe media odpowiednio, dla własnych celów, to wykorzystują. Dlatego trzeba im tę możliwość wytrącić z ręki - ocenia ekspertka. - Brawo, że w świątyni tenisa zostało to ukrócone. Dzięki temu kolejny raz świat zwraca uwagę na to, co dzieje się w Ukrainie. Musimy pamiętać, że im dalej od konfliktu, tym świadomość okrucieństw, do których tam dochodzi, jest słabsza - tłumaczy.
Sakowicz-Kostecka zwraca uwagę na słowa Evy Lys, która mierzyła się w środę z Igą Świątek w Stuttgarcie. To Niemka ukraińskiego pochodzenia.
- Wspomniała, że na turnieju w Nur-Sultan Rosjanki szydziły z tego, co dzieje się w Ukrainie i ostentacyjnie nosiły dresy reprezentacji Rosji. To były zawodniczki z niskich miejsc rankingowych. Natomiast nie wiemy, jakie dokładnie poglądy mają wszyscy zawodnicy i zawodniczki z czołówki i czy na największych arenach również nie doszłoby do manifestowania bandyckich poglądów - zastanawia się.
I odpowiada na najczęściej wysuwany argument przeciwników wykluczenia Rosjan i Białorusinów. - Nie docierają do mnie żadne argumenty o ich niewinności. Ich cierpienie i tak jest niewspółmierne do tego, co odczuwają Ukraińcy.
Rosjanie, odpowiedzcie na pytania
W podobnym tonie wyraża się Dawid Góra, dziennikarz WP SportoweFakty piszący m.in. o tenisie. "Jednak nawet jeśli część sportowców rosyjskich potępia inwazję, to ich wykluczenie jest częścią sankcji nakładanych na Rosję. To ma odizolować ten kraj, jednoznacznie pokazać, że ktoś, kto dopuszcza się wstrząsających zbrodni, nie może liczyć na udział w międzynarodowych strukturach - także sportowych" - pisze w swoim komentarzu (więcej TUTAJ).
Reprezentanci Ukrainy w środę wyszli z propozycją do ATP i WTA. Opublikowali ją m.in. były zawodnik Serhij Stachowski oraz czynne tenisistki: Elina Switolina i Marta Kostiuk.
Żądają, aby zawodnicy z Białorusi i Rosji odpowiedzieli na trzy pytania:
"- Czy popierasz inwazję Rosji i Białorusi na terytorium Ukrainy i w konsekwencji wojnę rozpoczętą przez te kraje?
- Czy popierasz działania militarne Rosji i Białorusi na Ukrainie?
- Czy popierasz reżim Putina i Łukaszenki?"
"Nadchodzi czas, kiedy cisza jest zdradą i ten czas jest teraz" - tłumaczą swoje stanowisko.
Tegoroczna edycja Wimbledonu odbędzie się od 27 czerwca do 10 lipca.
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty
Zaskakujące słowa ATP i WTA po wykluczeniu Rosjan i Białorusinów z Wimbledonu