Pełna hala, a polska tenisistka uniknęła dramatu. "Widać, jak nam zależy"

Getty Images / Na zdjęciu: Magda Linette
Getty Images / Na zdjęciu: Magda Linette

Magda Linette zdobyła pierwszy punkt dla reprezentacji Polski podczas rywalizacji z Rumunią w Billie Jean King Cup po trzysetowej batalii z Iriną Begu. - Mam nadzieję, że dzięki temu Idze będzie choć trochę lżej - stwierdziła tenisistka.

- Widać, jak bardzo nam zależy. Stawiłyśmy się w Radomiu najmocniejszym składem. Towarzyszą nam inne emocje niż zwykle, bo nie jesteśmy przyzwyczajone do gry w domu - mówiła Magda Linette.

Poznanianka meczem z Iriną-Camelią Begu zainaugurowała zmagania w Radomiu, w nowej hali, wypełnionej niemal do ostatniego miejsca. Nie wszystko zawsze działało tak, jak trzeba, hymn naszego kraju nie rozpoczął się od razu, aż kibice sami postanowili zaintonować Mazurka Dąbrowskiego.

Niesforni kibice chodzili w trakcie wymian, czasami słychać było niepożądane dźwięki w trakcie wymian. Rumunka nie potrafiła sobie z tym radzić, a zupełnie inne podejście miała Polka. - Trzeba się koncentrować na tym, na co mamy wpływ. Robiłam po prostu swoje. Chciałam być tą, która zmusi rywalkę do biegania, a równocześnie kontrolować kort. To mi się udało - cieszyła się Linette.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Polskiej tenisistce niewiele brakowało do tego, by odwrócić losy drugiego seta. Ostatecznie doszło do trzeciej partii. Zdawała się nie być tym zaskoczona. - To wyglądało standardowo jak na mnie w tym roku, czyli w kratkę. Dobrze zaczęłam, by po nowych piłkach zwolnić, odbiło się to na popełnianych błędach. W końcu wróciłam na dobre tory - mówiła.

Kamień z serca? - Sama nie wiem, ale cieszę się, że dołożyłam małą cegiełkę, dzięki czemu nieco lżej będzie Idze Świątek - dodała.

- Odczuwam zmęczenie po powrocie z USA, już w trzecim secie to poczułam. Udało mi się uniknąć większego dramatu, ale mogło być lepiej - wyjaśniła. Linette do Radomia przyleciała z Charleston, gdzie wygrała turniej deblowy w imprezie rangi WTA 500.

Dla Linette powrót do reprezentacji po ubiegłorocznej nieobecności był też okazją do ponownej pracy z Dawidem Celtem. Kapitan kadry, w przeciwieństwie do turniejów WTA, może na każdej przerwie przekazywać tenisistce uwagi.

- Dawid spędził ze mną kilka miesięcy, komentował też wiele meczów z moim udziałem. Wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać. Wie, jak mnie uspokoić czy obudzić, kiedy tego potrzebuję. Zna mnie naprawdę dobrze - wyjaśniła tenisistka.

Teraz przed Polkami kolejne mecze. Iga Świątek w piątek rywalizuje z Mihaelą Buzarnescu. Jeżeli wygra, to nasz zespół będzie potrzebował już tylko jednego punktu, by zagrać w finałowym turnieju Billie Jean King Cup.

- Nie mamy na co dzień okazji grać przed własną publicznością. Jest to więc delikatny stres. Chcemy dać show kibicom, to niesamowicie miłe, że są tu dla nas - zakończyła.

Czytaj też:
Wielki powrót Igi Świątek!
Alexander Zverev pewny i skuteczny. Jannik Sinner pokazał siłę

Źródło artykułu: