Wielka Brytania jest jednym z krajów, który bardzo poważnie podchodzi do sankcji wobec Rosji za wojnę w Ukrainie. Stanowczość doprowadziła m.in. do tego, że Roman Abramowicz musi sprzedać Chelsea FC. Teraz trwają prace nad kolejnymi przepisami, które utrudnią życie rosyjskim sportowcom.
Nadal bowiem mamy organizacje, które pozwalają zawodnikom z Rosji i Białorusi startować w międzynarodowych imprezach. Tak jest w tenisie i w czwartek Hubert Hurkacz zmierzy się w Miami Open z Daniłem Miedwiediewem.
Rosyjski tenisista jednak może mieć niebawem duży problem. Powoli zbliża się Wimbledon, który rozpocznie się pod koniec czerwca. Brytyjski rząd chce wprowadzić pewien przepis, który dotknie m.in. Miedwiediewa. Będzie on musiał udowodnić, że w kwestii Władimira Putina i wojny w Ukrainie jest neutralny.
- Chcemy dostać takie zapewnienie w formie pisemnej deklaracji, że sportowiec nie otrzymuje pieniędzy od Putina, Rosji lub Białorusi. Dodatkowo zawodnicy muszą zadeklarować, że nie będą wypowiadać się na temat Putina i Rosji oraz Białorusi. Skoro mówią, że są neutralnymi sportowcami, to chcemy mieć pewność, że tak jest naprawdę - mówi brytyjski minister sportu Nigel Huddleston.
To na razie tylko pomysł i jeszcze nic nie jest przesądzone. Najpierw brytyjski rząd musi uchwalić takie przepisy, a potem musi jeszcze organizator Wimbledonu chcieć je egzekwować. "Daily Mirror" jednak przypomina, że w przypadku przepisów covidowych obie strony zgodnie ze sobą współpracowały.
Zrobi się ciekawie, gdy pomysł wejdzie w życie. Rosyjscy i białoruscy tenisiści przed wielkoszlemowym turniejem będą musieli jasno sprzeciwić się Putinowi, Łukaszence i wojnie, którą w Ukrainie toczą ich reżimowi przywódcy.
Rosjanin nie może się ścigać. Zdecydował się na nietypowy ruch >>
Obrzydliwe zachowanie Rosjanina. Tego życzy reprezentacji Polski >>