Jeszcze w niedzielne popołudnie nic nie zapowiadało, że w I rundzie zawodów w Courmayeur dojdzie do polskiego pojedynku. Urszula Radwańska (WTA 210) odpadła w finale eliminacji po meczu z Chinką Qinwen Zheng (więcej tutaj). Tymczasem wieczorem ze startu zrezygnowały Tunezyjka Ons Jabeur oraz Włoszka Camila Giorgi i dzięki temu krakowianka dostała się do drabinki jako "szczęśliwa przegrana".
Radwańska została dolosowana do pary z Magdaleną Fręch (WTA 102). W ubiegły poniedziałek łodzianka świętowała debiut w Top 100 światowego rankingu, ale po tygodniu wypadła z tego grona. W Courmayeur stanęła przed szansą, by wrócić do najlepszej "100". Na początek musiała pokonać swoją rodaczkę, z którą po raz pierwszy spotkała się na zawodowych kortach. Po 107 minutach wykonała to zadanie, bowiem zwyciężyła 6:2, 6:4.
Przebieg pierwszego seta nie zaskoczył. Młodsza z Polek szybko przejęła inicjatywę na korcie i lepiej radziła sobie w wymianach od 30-letniej krakowianki. Już w gemie otwarcia Fręch zdobyła przełamanie, ale miała problemy z jego potwierdzeniem. W drugim i czwartym gemie musiała bronić break pointów. Z czasem łodzianka opanowała sytuację na korcie. Przy stanie 3:1 Radwańska zepsuła forhend i znów była w opałach. Fręch skończyła wówczas akcję forhendem po linii i zdobyła kolejne przełamanie. Potem podwyższyła na 5:1, a w ósmym gemie pewnie zwieńczyła premierową odsłonę przy trzeciej okazji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!
W drugiej partii Radwańska starała się zmieniać tempo i rytm akcji oraz urozmaicać grę skrótami. W pierwszym gemie Fręch poślizgnęła się i upadła na kort, gdy starała się dojść do jednego z dropszotów. Po zmianie stron uniknęła straty serwisu, broniąc pięciu break pointów. Potem sytuacja powtórzyła się w czwartym gemie, w którym 23-latka odparła trzy kolejne okazje dla rywalki.
Był to najlepszy okres gry w wykonaniu Radwańskiej, jednak zabrakło jej przełamania. Fręch przetrwała trudny czas i ruszyła do ataku. W piątym gemie wypracowała dwa break pointy i przy pierwszym jej przeciwniczka zepsuła slajsa. Utrata serwisu przez krakowiankę okazała się punktem zwrotnym drugiego seta, choć starsza z Biało-Czerwonych walczyła do ostatniej piłki. Nie wykorzystała jednak kolejnych dwóch break pointów. Radwańska zdołała jeszcze dwukrotnie utrzymać podanie. W 10. gemie Fręch zakończyła spotkanie przy pierwszym meczbolu, posyłając wygrywający bekhend po linii.
Radwańska na pewno ma czego żałować. W poniedziałek nie wykorzystała ani jednego z 14 break pointów. Fręch pod tym względem miała 50 proc. skuteczność, bowiem na przełamania zamieniła 3 z 6 okazji. Do tego młodsza z Polek zdobyła 77 ze 139 rozegranych punktów.
Zwycięska Fręch powalczy dopiero w czwartek o ćwierćfinał z Rosjanką Kamillą Rachimową (WTA 118) lub Amerykanką Ann Li (WTA 48). Reprezentantka USA dopiero co wygrała zawody rangi WTA 250 na Teneryfie i zadebiutowała w Top 50. W Courmayeur została rozstawiona z dziewiątym numerem i znalazła się na samym dole turniejowej drabinki, bo zastąpiła kontuzjowaną Camilę Giorgi.
Dla Urszuli Radwańskiej był to czwarty występ w głównej drabince zawodów tegorocznego touru. Wcześniej bez powodzenia startowała w Pradze, Gdyni i Nur-Sułtanie. Na zwycięstwo w głównym cyklu była 29. rakieta globu czeka od lipca 2016 roku.
Courmayeur Ladies Open, Courmayeur (Włochy)
WTA 250, kort twardy w hali, pula nagród 235,2 tys. dolarów
poniedziałek, 25 października
I runda gry pojedynczej:
Magdalena Fręch (Polska) - Urszula Radwańska (Polska, LL) 6:2, 6:4
Czytaj także:
Hubert Hurkacz bliżej rekordu. Konkurencja depcze mu po piętach
Jest nowy ranking WTA. Sprawdź miejsce Igi Świątek