Iga Świątek dotarła do drugiego tygodnia US Open 2021. Rywalizację w pierwszym spuentowała w sobotę, w meczu III rundy pokonując 6:3, 4:6, 6:3 Anett Kontaveit.
- Mecz był ekscytujący, trochę stresujący i wymagający fizycznie, ponieważ rozegrałyśmy wiele gemów na przewagi i z tego powodu czułam narastające zmęczenie. Ale wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana. Cieszę się, że po raz pierwszy mogłam zaprezentować tenis, który pokazuję w czasie treningów i nad którym pracowałam - mówiła Polka podczas konferencji prasowej.
Świątek, która po poprzednim meczu przyznała, że nie do końca radzi sobie z ciężarem oczekiwań, tym razem była zadowolona z tego, jak wytrzymała pod względem mentalnym. - Presja była trochę wyłączona. Ale nie wiem, co będzie przed następnym meczem i czy nie pojawią się oczekiwania, bo zagrałam lepiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
- Na korcie staram się rozwiązywać problemy - kontynuowała. - Czasami, jak podczas meczu z Fioną Ferro, kiedy pojawią się emocje, trudno jest widzieć wszystko klarownie. Dlatego cieszę się, że byłam jakby inna w swoim sposobie myślenia i mój umysł był jaśniejszy. Myślę, że dzięki temu wygrałam. Ale w dwóch poprzednich spotkaniach byłam zbyt emocjonalna.
Dla 20-latki z Raszyna to pierwszy w karierze awans do IV rundy US Open. Co warte podkreślenia - w tym roku doszła co najmniej do 1/8 finału każdego z czterech turniejów wielkoszlemowych.
- To całkiem ekscytujące - wyjawiła. - Jestem z tego dumna. Nie ma znaczenia, jaki będzie mój końcowy wynik, bo wykonaliśmy świetną robotę. Awans do IV rundy każdego turnieju wielkoszlemowego pokazuje, że idę właściwą ścieżką. Cieszę się, że jestem konsekwentna. Ale wiem, że nie byłoby tego bez mojego zespołu - podkreśliła.
- Czasami moje oczekiwania nie są realistyczne. Nawet kiedy zagrałam w ćwierćfinale Rolanda Garrosa, nie byłam zadowolona ze swojego występu. A teraz jestem podekscytowana. W Wimbledonie też byłam, bo nawet nie myślałam, że dojdę tam do drugiego tygodnia - dodała.
W IV rundzie, w poniedziałek, Świątek zmierzy się z mistrzynią olimpijską z Tokio, Belindą Bencić. - W drugim tygodniu możesz przegrać z każdą rywalką. Ale to nie ma dla mnie znaczenia. Po prostu chcę dobrze grać w tenisa. Obroniłam już punkty sprzed roku i nie muszę się o to martwić - mówiła.
Polka pokonała Szwajcarkę w lutym w finale turnieju w Adelajdzie. - Dobrze ją znam. Wiem, że mocno uderza i wcześnie atakuje piłkę. W Adelajdzie byłam wspaniale przygotowana taktycznie. Ale z drugiej strony ona na pewno wyciągnęła wnioski. Ona niedawno wygrała igrzyska olimpijskie, więc mogę spróbować zagrać bez żadnych oczekiwań i zobaczyć, jak to się potoczy. Mam nadzieję, że to będzie fajny mecz - powiedziała o pojedynku ze Szwajcarką.