Tegoroczny Australian Open odbywał się w lutym i w bardzo rygorystycznych warunkach. Tenisiści i członkowie ich sztabów po przylocie do Australii musieli poddać się 14-dniowej kwarantannie, a wielu trafiło do "twardej" izolacji bez możliwości opuszczania hotelowego pokoju przez dwa tygodnie.
Do startu najbliższej edycji Australian Open pozostało niespełna pięć miesięcy. W związku z tym organizatorzy przedstawili pierwsze plany. Turniej ma wrócić do tradycyjnego styczniowego terminu (17-30 stycznia) i tym razem tenisiści mają uniknąć kwarantanny.
- Do rozpoczęcia jest jeszcze sporo czasu, ale na ten moment planujemy dwutygodniową "bańkę" dla tenisistów, w której gracze będą mogli swobodnie poruszać się między hotelem a kortami - powiedział Craig Tiley, dyrektor turnieju, cytowany przez Channel 9.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
- Poprzednio była kwarantanna, ale teraz bliżej nam do scenariusza z "bańką". Tenisiści będą chronieni, a także odseparowani od społeczeństwa. Po dwóch tygodniach opuszczą ją i będą mogli rywalizować w Australian Open przed publicznością - dodał.
Oczywiście, to tylko plany, tym bardziej że władze stanowe w Australii wyjątkowo restrykcyjnie pochodzą do sprawy pandemii COVID-19. W Melbourne wprowadzono kolejną blokadę. Ale Tiley ma nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni sytuacja poprawi się, bo większa część społeczeństwa zostanie zaszczepiona.
- Priorytetem jest bezpieczeństwo. Mamy nadzieję, że do listopada ponad 80 proc. populacji przyjmie szczepionkę, co z pewnością poprawi sytuację w kontekście styczniowego turnieju - powiedział Tiley.