French Open 2021 jest trzecim wspólnym występem Igi Świątek i Bethanie Mattek-Sands. W Miami doszły do półfinału, a w Madrycie odpadły w II rundzie. W Paryżu wygrały pięć meczów i w niedzielę wystąpiły w wielkim finale. Ich rywalkami były rozstawione z numerem drugim Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova. Mistrzyniami zostały Czeszki, które pokonały Polkę i Amerykankę 6:4, 6:2.
Czeszki doskonale współpracowały na korcie, zmieniały się pozycjami. Były aktywne w ataku i solidne w obronie. Przebijały na drugą stronę każdą piłkę. Świątek i Mattek-Sands sprawiały wrażenie oszołomionych. Praktycznie nie było walki. Rywalkom łatwo przychodziło zdobywanie punktów. Polka i Amerykanka były niezdecydowane i brakowało między nimi dobrej komunikacji.
Jako pierwsza serwowała Świątek i nie uniknęła problemów. Dobrą kombinacją głębokiego returnu (Siniakova) i smecza (Krejcikova) rywalki uzyskały przełamanie na 1:0. Mattek-Sands również była bardzo niepewna, zarówno przy serwisie, jak i w grze przy siatce. Po głębokim returnie Siniakovej Amerykanka wyrzuciła bekhend i oddała podanie.
ZOBACZ WIDEO: Niepotrzebne kombinowanie w polskim ataku? "Nie chcę oglądać takiego Lewandowskiego"
Siniakova nie serwowała najlepiej, popełniała podwójne błędy, ale nie miały one poważnych konsekwencji dla Czeszek. W czwartym gemie obroniła break pointa. Polka i Amerykanka odblokowały się i od stanu 0:4 zaczęły się rywalkom odgryzać. Mattek-Sands imponowała refleksem przy siatce, a Świątek dużo lepiej radziła sobie z linii końcowej, choć z przodu kortu też potrafiła zaskoczyć Czeszki. Znakomitym wolejem tenisistka z Raszyna zaliczyła przełamanie w ósmym gemie. Polka i Amerykanka z 1:5 zbliżyły się na 4:5, ale nie dały rady odrobić wszystkich strat. W 10. gemie I set dobiegł końca, gdy Mattek-Sands minimalnie wyrzuciła woleja.
Siniakova była mocnym punktem przy siatce, co pokazała w II partii, gdy uzyskała przełamanie na 2:1. Czeszki były bardziej dynamiczne w wymianach, dobrze czytały grę, były sprytniejsze i dokładniejsze. Jednak Siniakova wciąż borykała się z serwisem. W czwartym gemie oddała go robiąc dwa podwójne błędy.
Problemem Świątek i Mattek-Sands było odpowiednie ustawianie się. Często odsłaniały jedną część kortu, co rywalki bezlitośnie wykorzystywały. Podejmowały złe decyzje. Bardzo dużo piłek grały na Siniakovą, która przebijała wszystko agresywnie i siała popłoch. Kończącym returnem Krejcikova pokusiła się o przełamanie na 3:2. Czeszki podkręciły tempo i ich przewaga rosła. Rządząca przy siatce Siniakova wykorzystała break pointa na 5:2. W ósmym gemie spotkanie zakończyła krosem bekhendowym.
W trwającym 74 minuty meczu Krejcikova i Siniakova popełniły osiem podwójnych błędów, ale przy swoim pierwszym podaniu zdobyły 26 z 32 punktów. Czeszki dwa razy zostały przełamane, a same wykorzystały pięć z siedmiu break pointów.
Dla Czeszek jest to trzeci wspólny tytuł wielkoszlemowy. W 2018 roku triumfowały w Paryżu i Wimbledonie. Krejcikova wygrała Roland Garros w singlu i deblu w jednym sezonie jako pierwsza tenisistka w XXI wieku. Przed nią jako ostatnia dokonała tego Francuzka Mary Pierce (2000).
Świątek i Mattek-Sands rozegrały niesamowity dreszczowiec w III rundzie. W trzecim secie wróciły z 1:5, obroniły siedem piłek meczowych i wyeliminowały najwyżej rozstawione Su-Wei Hsieh i Elise Mertens. Polska mistrzyni Rolanda Garrosa 2020 w singlu zanotowała drugi deblowy występ w Paryżu. W ubiegłym sezonie osiągnęła półfinał razem z Nicole Melichar. Mattek-Sands doznała pierwszej porażki w wielkoszlemowym finale. Wygrała Australian Open 2015 i 2017, Roland Garros 2015 i 2017 oraz US Open 2016 razem z Lucie Safarovą.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 34,367 mln euro
niedziela, 13 czerwca
finał gry podwójnej kobiet:
Barbora Krejcikova (Czechy, 2) / Katerina Siniakova (Czechy, 2) - Bethanie Mattek-Sands (USA, 14) / Iga Świątek (Polska, 14) 6:4, 6:2
Czytaj także:
Barbora Krejcikova wdzięczna zmarłej mentorce. "Jej ostatnie słowa brzmiały: ciesz się tenisem"
Z kontuzją doszła do finału Rolanda Garrosa. "Powiedziałam sobie: jeśli wygram, to będę płakać"