Hubert Hurkacz miał niewiele czasu, by celebrować największy sukces w karierze - triumf w turnieju ATP Masters 1000 w Miami. Polak zdobył tytuł w niedzielę, a już od poniedziałku rozpoczął przygotowania do kolejnej części sezonu - okresu gry na kortach ziemnych w Europie.
Na mączce zanikają atuty Hurkacza
Takie osiągnięcie jak triumf w Miami Open zmienia postrzeganie tenisisty wśród rywali i obserwatorów. Przeciwnicy Polaka będą mieć na uwadze, że mierzą się z triumfatorem imprezy "1000" i że ewentualna wygrana będzie mieć dużą wartość. Występy 24-latka z Wrocławia będą także baczniej obserwowane, szerzej komentowane i surowiej oceniane. Wzrosną także oczekiwania kibiców, którzy będą wypatrywać następnych sukcesów.
A o kolejne wspaniałe zwycięstwa w najbliższych tygodniach będzie o wiele trudniej. Korty ziemne bowiem niezbyt dobrze odpowiadają charakterystyce gry Hurkacza. Na tej nawierzchni serwis, ogromny atut Polaka, nie odgrywa tak dużej roli. Nie jest łatwo również o skuteczne kombinacje podanie + natychmiastowe uderzenie kończące, jakie wrocławianin ma opanowane niemal do perfekcji. Trudniej też o ataki przy siatce, które nasz reprezentant bardzo lubi, bo broniący ma więcej czasu na posłanie udanego minięcia.
Tenisowa "orka"
Na kortach ziemnych ofensywa ustępuje defensywie. Od finezji większe znaczenie ma tenisowa "orka". Liczą się przede wszystkim umiejętności gry w obronie, przygotowanie fizyczne oraz żelazne płuca i nogi. A wymieniając atuty Hurkacza, o tych atrybutach nie wspomnimy w pierwszej kolejności.
ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"
Mączka nie jest też naturalną nawierzchnią dla Hurkacza, czego on sam nie ukrywa.. Polak ma swoją bazę w USA, gdzie trenuje na kortach twardych. - Zdecydowana większość polskich tenisistów wychowała się na mączce, ale nie znam osoby, dla której mączka jest ulubioną nawierzchnią - powiedział w niedawnym wywiadzie dla WP SportoweFakty.
Ale żeby nie było wyłącznie pesymistycznie, warto przypomnieć, że mączka może dobrze kojarzyć się Hurkaczowi. Na tej nawierzchni wygrał swój pierwszy mecz na poziomie wielkoszlemowym (w Roland Garros 2018 z Tennysem Sandgrenem) oraz potrafił pokonywać czołowych rywali, jak choćby przed dwoma laty w Madrycie czy w zeszłym roku w Rzymie, gdzie dochodził do 1/8 finału, ogrywając przeciwników z pierwszej "30" rankingu.
Intensywny okres i pułapki
Optymistyczne też jest to, że w najbliższym czasie sympatycy tenisa będą mieć wiele okazji, by oglądać Hurkacza w akcji. W kalendarzu wrocławianina na razie widnieją występy w turniejach w Monte Carlo (11-18 kwietnia), Monachium (26 kwietnia - 2 maja) i Madrycie (2-9 maja). Można też zakładać, że zdecyduje się na starty w Rzymie (9-16 maja) i wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie (30 maja - 13 czerwca).
Przed Hurkaczem intensywny okres, podczas którego będą czyhać na niego pułapki. I warto mieć to na uwadze, oceniając wiosenne występy Polaka albo złorzecząc, że tym razem nie udało mu się odnieść spektakularnego sukcesu.
Marcin Motyka