Rafael Nadal przed kilkunastoma dniami 13. raz wygrał Rolanda Garrosa i zdobył 20. wielkoszlemowy tytuł. W liczbie wygranych turniejów Wielkiego Szlema zrównał się tym samym z dotychczasowym rekordzistą, Rogerem Federerem. Hiszpan na pewno trafi do annałów jako wybitny tenisista. Ale on sam chciałby zostać zapamiętany z innych względów.
- Aspekty osobiste są dla mnie ważniejsze niż zawodowe - mówił w wywiadzie dla "El Periódico de Catalunya". - Znacznie bardziej chcę zostać zapamiętany jako dobry człowiek niż jako wielki mistrz. Zwycięstwa kończą się chwilami euforii i szczęścia, ale ten sukces jest tymczasowy. Ważniejsze jest to, jaką opinię mają o tobie ludzie, którzy cię znają.
34-latek zdaje sobie sprawę, że zbliża się do końca zawodowej kariery. - Nie potrafię jeszcze określić momentu, kiedy przejdę na emeryturę. Nie potrafię zaprogramować przyszłości, ale trzeba być przygotowanym na wszystko, co może się wydarzyć - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Tenis. Jak wielki sukces wpłynie na Igę Świątek? "Ma w sobie sporo niepokoju, o to jak potoczy się jej życie"
- Nie boję się tego dnia - kontynuował. - Kiedy nadejdzie ten moment, poczuję to. Będę wiedział, że nie czuję pasji, które napędza mnie każdego ranka, i celów, jakie chcę zrealizować, aby się doskonalić. Kiedy tak się stanie, trzeba będzie się zatrzymać i zacząć zajmować się sprawami równie ważnymi lub ważniejszymi niż tenis.
Hiszpan podkreślił, że brak sukcesów nie będzie czynnikiem decydującym o jego przejściu na sportową emeryturę. Zamierza występować, dopóki będzie odczuwał pasję, motywację i będzie odpowiednio sprawny fizycznie.
- Zwycięstwa są ważną częścią sportu. Dają pozytywną energię, która ci pomaga. Ale dla mnie problemem nie byłoby to, że nie wygrywam, lecz że przestaję być konkurencyjny. Bardzo ważna jest też sprawność fizyczna. Jeśli trening i rywalizacja wiążą się z ciągłym cierpieniem, jasne jest, że musisz rozważyć zakończenie kariery - wyjaśnił.
- Teraz trening sprawia mi o wiele więcej przyjemności niż dziesięć lat temu. Wcześniej zawsze wymagałem od siebie maksimum. Jeśli coś poszło źle, byłem zdenerwowany i zmartwiony. Obecnie nauczyłem się spokojnie przechodzić przez gorsze dni. Oczywiście, wciąż chcę utrzymywać intensywność i grać dobrze, ale łagodniej to wszystko przezywam. Nauczyłem się, że ciągle nie możesz być na 100 proc. - dodał.