Tenis. Roland Garros: Iga Świątek mistrzynią wielkoszlemową. Zwyciężyła dzięki wierze, pracy i niskim oczekiwaniom

PAP/EPA / JULIEN DE ROSA / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / JULIEN DE ROSA / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek oceniła, że triumf w wielkoszlemowym Roland Garros 2020 zawdzięcza wierze i ciężkiej pracy. - Jestem z siebie dumna. Nie spodziewałam się, że zdobędę trofeum. To dla mnie niesamowite. To doświadczenie, które zmienia życie - mówiła Polka.

W tym artykule dowiesz się o:

Sobota, 10 października 2020 roku na zawsze zapisze się w historii polskiego tenisa. Tego dnia w finale Rolanda Garrosa Iga Świątek pokonała 6:4, 6:1 Sofię Kenin i została pierwszym w dziejach reprezentantem naszego kraju z wielkoszlemowym tytułem w singlu.

- Jestem z siebie dumna - mówiła Świątek podczas konferencji prasowej, cytowana przez wtatennis.com. - Wykonałam świetną robotę przez te dwa tygodnie. Oczywiście, nie spodziewałam się, że zdobędę trofeum. To dla mnie niesamowite. To doświadczenie, które zmienia życie.

Dla Polki był to debiutancki finał w Wielkim Szlemie. Przyznała, że na korcie czuła nerwy. - Każdy jest zestresowany w wielkoszlemowym finale. Wiedziałam, że Sofia też może być, bo nie jest maszyną. Zdawałem sobie sprawę, że obie możemy się zmagać z tym wszystkim i nie grać swojego najlepszego tenisa, ponieważ trudno o to przy tak dużej presji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej

- Wiedziałam, że w finale nie będzie łatwo - kontynuowała. - Nie chciałam się nadmiernie stresować, więc powiedziałam sobie, że to jest bez znaczenia i że po prostu powinnam wierzyć. Robiłam wszystko to, co w poprzednich rundach. Koncentrowałam się na taktyce i technice. Próbowałam pozbyć się oczekiwań i rozgrywać jedną piłkę po drugiej. Nie obchodziło mnie, czy wygram, czy przegram. Myślę, że kluczowe było utrzymanie swoich oczekiwań na niskim poziomie.

Warszawianka wygrała turniej bez straty seta. W drodze po tytuł wyeliminowała m.in. zeszłoroczną finalistkę Marketę Vondrousovą i najwyżej rozstawioną Simonę Halep. - Wygrana z Simoną była dla mnie tak niesamowita, że już w trakcie turnieju myślałam o niej jako o życiowym osiągnięciu. Naprawdę nie miałam większych oczekiwań - wyjawiła.

Tuż po zakończeniu meczu reakcja Świątek była bardzo stonowana. - Naprawdę cieszyłam się tą chwilą. To nie jest tak, że nie ma dla mnie znaczenia, czy wygram, czy nie. Po prostu nie myślę o tym przez cały czas. Koncentruję się na pewnych sprawach, a zwycięstwo to efekt pracy, jaką wykonuję w każdej minucie - powiedziała.

19-latka dołączyła do grupy tenisistek młodego pokolenia, które w ostatnich latach zdobywały tytuły wielkoszlemowe, m.in. Bianki Andreescu, Naomi Osaki i Kenin, mistrzyni tegorocznego Australian Open. - To inspirujące i świadczy, że nie ma ograniczeń. Nawet jeśli jesteś młody i nie jesteś faworytem, możesz wiele osiągnąć w tym sporcie - oceniła.

Do Świątek jeszcze nie w pełni dotarło, że została triumfatorką turnieju Wielkiego Szlema. - Czasami łapałam się na tym, że wyobrażam sobie, iż wygrywam turniej wielkoszlemowy. Ale z drugiej strony było to bardzo odległe. Teraz, kiedy tu jestem i mam tytuł Wielkiego Szlema, jest to szalone.

- Możesz wierzyć, ale musisz wykonać mnóstwo pracy, aby to osiągnąć. Teraz, po dwóch tygodniach świetnej gry, masz to. Aby w pełni się do tego odnieść, potrzebuję trochę perspektywy i dystansu - dodała.

Łukasz Iwanek: W dwa lata do chwały (komentarz)

Źródło artykułu: