Przystępując do Rolanda Garrosa 2020 Martina Trevisan (WTA 159) miała na swoim koncie tylko jeden wygrany mecz w głównym cyklu. W ubiegłym sezonie w Charlestonie rozprawiła się z Ukrainką Nadią Kiczenok. Włoszka mogła się też pochwalić zaledwie jednym zwycięstwem nad rywalką z Top 100 rankingu. W 2016 roku w Biarritz (ITF) uporała się z Pauline Parmentier, ówczesną 68. rakietą globu.
Włoszka była obiecującą juniorką. W 2009 roku awansowała do półfinału debla juniorskiego Rolanda Garrosa i Wimbledonu. Jednak w latach 2010-2014 próżno szukać jakichkolwiek jej wyników. Wtedy walczyła z rywalką trudniejszą niż jakakolwiek inna tenisistka, z anoreksją.
- Dziesięć lat temu rozegrałam najtrudniejszy mecz. Nie na korcie tenisowym, ale w życiu. Pokonałam anoreksję, która odcisnęła piętno na mojej młodości po okresie pełnym problemów. W końcu udało się i teraz jestem nową osobą - stwierdziła w lutym w wywiadzie dla gazety "La Nazione".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej
Mówienie o niej jako potencjalnej przyszłej mistrzyni było dla Trevisan dodatkowym obciążeniem. - Za tym kryło się głęboko złe samopoczucie. Był rok 2009 i wiedziałam, że nie czuję się dobrze. Nie mogłam sobie poradzić z tym, co mnie otaczało, z presją która ciągle ze mną była. Wszystko śmigało z prędkością światła. Do tego pojawiły się napięcia w domu, ponieważ moi rodzice się rozstali. Problemy fizyczne całkowicie mnie rozłożyły i upadłam. Byłam chora, anoreksja wkroczyła w moje życie - mówiła o trudnej przeszłości.
Zaczęło się od pozostawiania makaronu na talerzu, a następnie stopniowym odrzucaniu go. Później jadła dziennie tylko 30 gram płatków owsianych i jeden owoc wieczorem. Jej mamę ogarnęło przerażenie, a widząc, że je owoce, wybiegała z domu i zbierała dla niej brzoskwinie. Włoszka czuła się źle z własnym ciałem, chciała mieć figurę modelki bezdusznie narzucaną, mniej lub bardziej skrycie, przez społeczeństwo.
- Nie jadłam. Kilka miesięcy później za każdym razem, gdy coś przełknęłam, zaczynałam wymiotować. Osiągnęłam 49 kilogramów. To bardzo niewiele dla sportowca. Chciałam być jak inne dziewczyny, szczupła i sprawna. Nie lubiłam siebie, a konfrontacja z rówieśniczkami męczyła mnie - podkreśliła.
Wychodzenie na kort przestało sprawiać jej przyjemność. - Nie lubiłam już grać - stwierdziła i zniknęła na ponad cztery lata, ale nie myślała o całkowitym porzuceniu tenisa. Zaczęła uczyć innych gry. - Brak konkurencji odprężył mnie. W pewnym momencie poczułam coś, czego mi brakowało - stwierdziła i podjęła decyzję o powrocie. Marzyła o Top 100 rankingu, co stanie się faktem po Rolandzie Garrosie.
Zamykanie się przed światem i strach, że inni nie zrozumieją to najgorsze, co człowiek toczący życiową bitwę może zrobić. Trevisan ma dla świata proste przesłanie nadziei. - Nie ma sensu polegać tylko na własnych siłach. Aby się z tej otchłani wydostać, niezbędna jest rozmowa z ekspertami. To trochę jak w tenisie. Anoreksję można pokonać. Nie jest to łatwa ścieżka ani krótka. Potrzeba czasu, ale powoli wychodzi się na prostą - mówiła 26-letnia Włoszka, która po długiej batalii, może nie pokochała, ale zaprzyjaźniła się z własnym ciałem.
Pierwszy start w głównym cyklu zaliczyła w 2017 roku w Gstaad. W latach 2017-2019 Trevisan dziewięć razy nie przeszła kwalifikacji w wielkoszlemowych turniejach. Debiut w imprezie tej rangi zanotowała w tegorocznym Australian Open (odpadła w I rundzie po porażce z Sofią Kenin). W Paryżu robi absolutną furorę. Odprawiła już siedem rywalek, z czego trzy w kwalifikacjach. W głównej drabince pokonała swoją rodaczkę Camilę Giorgi, Amerykankę Cori Gauff, Greczynkę Marię Sakkari (po obronie dwóch piłek meczowych) i Holenderkę Kiki Bertens. W ten sposób ma na swoim koncie pierwsze zwycięstwo nad tenisistką z Top 10 rankingu.
- Żyję we śnie. Przyjechałam do Paryża dwa tygodnie temu na kwalifikacje do Rolanda Garrosa, a teraz jestem tutaj w ćwierćfinale. O mój Boże, nie mogę w to uwierzyć. To dla mnie zaszczyt, że mogłam zagrać na tym korcie z Bertens, bo jest niesamowitą zawodniczką. Tak trudno mi w to uwierzyć - mówiła po meczu z Holenderką pierwsza włoska ćwierćfinalistka Rolanda Garrosa od czasu Sary Errani (2015).
We wtorek Trevisan zmierzy się z Igą Świątek. - Iga jest tenisistką młodego pokolenia, więc to będzie dla mnie trudny mecz. Nie widziałam jej spotkania z Halep, ale musiała zagrać bardzo dobrze, skoro ją pokonała. Na razie raduję się chwilą i zwycięstwem nad Bertens, a o ćwierćfinale zacznę myśleć w poniedziałek - skomentowała.
Trevisan pokonała Świątek w 2017 roku w I rundzie turnieju ITF w Warszawie (6:2, 2:6, 6:2). Włoszka zdobyła wtedy tytuł, a Polce odnowiła się kontuzja kostki i przez ponad siedem miesięcy nie grała. Drugi ich mecz miał miejsce w ubiegłym sezonie w kwalifikacjach w Birmingham. Zwyciężyła wtedy Świątek w dwóch setach (6:3, 6:4). Trzy lata po ich pierwszej konfrontacji, obie wypłynęły na tenisowe salony i we wtorek zmierzą się na korcie Philippe'a Chatriera o półfinał jednej z czterech największych imprez świata.
Zobacz także:
Roland Garros: Iga Świątek jak Agnieszka Radwańska. Do siedmiu razy sztuka i jest wielkoszlemowy ćwierćfinał
Roland Garros. Wojciech Fibak: Iga Świątek to niezwykły brylant