Bardzo dużym rozczarowaniem zakończył się singlowy występ Huberta Hurkacza (ATP 31) w międzynarodowych mistrzostwach Francji. Polak był rozstawiony z 29. numerem, a w I rundzie wylosował Tennysa Sandgrena, którego dwa lata temu pokonał w Paryżu w czterech setach. Powtórka z 2018 roku była mile widziana, ale dwukrotny ćwierćfinalista Australian Open miał inne plany.
W pierwszym secie "Hubi" sporo mylił się z bekhendu i był bardzo pasywny. Długo nie było żadnego break pointa. Polak zdawał się mieć przewagę w wymianach, ale przez pomyłki nic z niej nie wynikało na korcie. Gdy zanosiło się na tie break, Amerykanin wyczuł swoją szansę i przycisnął naszego reprezentanta. Wrocławianin obronił dwa setbole, ale przy trzecim dał się przełamać.
Początek drugiej odsłony mógł być zapowiedzią tego, że to nie będzie smutny wieczór dla fanów Biało-Czerwonych. Hurkacz wypracował pierwsze break pointy w trzecim gemie i pewnie wyszedł na 2:1. Po zmianie stron Sandgren szybko doprowadził do wyrównania, ale był to tylko jego przebłysk. Amerykaninowi wyraźnie skończyły się pomysły, a solidny Polak szybko dołożył przełamania w piątym i siódmym gemie, po czym zamknął seta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czas się dla niej zatrzymał. Piękna tenisistka
Trzecia partia miała podobny przebieg do poprzedniej odsłony. Hurkacz natychmiast przełamał, ale długo nie cieszył się z prowadzenia. Sandgren wyrównał na po 2, lecz znów łatwo oddał podanie. Teraz nasz tenisista pilnował przewagi. Choć nie było to łatwe, to w 10. gemie zdołał zamknąć seta przy czwartej okazji i w tym momencie prowadził w całym pojedynku 2-1.
Ale czwarty set znów był wyrównany. Tym razem nie było żadnego przełamania i decydował tie break. Rozgrywka ta kompletnie nie wyszła Polakowi. Amerykanin bezlitośnie wypunktował przeciwnika, przegrywając zaledwie jedną piłkę. Porażka w tie breaku podziałała negatywnie na Hurkacza, co było widoczne na korcie, gdy po przerwie toaletowej rozpoczął decydującą odsłonę.
Sandgren z łatwością odebrał serwis rywalowi, po czym wyszedł na 2:0. W trzecim gemie Polak przegrywał 0-30 i wówczas zaczął trafiać pierwszym podaniem. Pozostał w grze. Po zmianie stron natychmiast odrobił breaka, jednak znów dał się przełamać. Gdy w ósmym gemie Hurkacz jeszcze raz dogonił przeciwnika, wydawało się, że tym razem nie odda już inicjatywy i zakończy spotkanie.
Amerykanin trzymał się dzielnie, ale w 16. gemie znalazł się w opałach. Przy piłkach meczowych dla Polaka zagrał jednak bardzo odważnie. Najpierw trafił serwisem, a potem wygrał dłuższą wymianę. Hurkacz nie wykorzystał swoich szans i został za to skarcony. W 19. gemie Amerykanin nie zaprzepaścił idealnej okazji i uzyskał kluczowe przełamanie. Po zmianie stron zmarnował co prawda trzy meczbole, ale przy czwartym pomógł mu już wrocławianin, posyłając forhend w aut.
Po czterech godzinach i 31 minutach Sandgren wygrał ostatecznie 7:5, 2:6, 4:6, 7:6(1), 11:9. W poniedziałek zanotował 14 asów, siedem podwójnych błędów, 62 wygrywające uderzenia i 51 pomyłek. Hurkacz miał 10 asów, osiem podwójnych błędów, 66 kończących uderzeń i 77 niewymuszonych błędów. Polak zdobył sześć punktów więcej od rywala (196-190), ale przegrał mecz.
Sandgren spotka się w II rundzie z Danielem Elahim Galanem. Kolumbijczyk dostał się do głównej drabinki jako "szczęśliwy przegrany" z eliminacji i pokonał na inaugurację Brytyjczyka Camerona Norrie'ego 4:6, 6:3, 5:7, 6:1, 6:1. Hurkacz nie opuszcza jeszcze Paryża, bowiem już we wtorek zagra razem z Danielem Evansem debla. Na drodze polsko-brytyjskiego duetu staną Brazylijczyk Marcelo Demoliner i Holender Matwe Middelkoop.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 38 mln euro
poniedziałek, 28 września
I runda gry pojedynczej:
Tennys Sandgren (USA) - Hubert Hurkacz (Polska, 29) 7:5, 2:6, 4:6, 7:6(1), 11:9
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Czytaj także:
Roland Garros: Johanna Konta za burtą za sprawą Cori Gauff
Roland Garros: Stan Wawrinka rozgromił Andy'ego Murraya