Z powodu pandemii koronawirusa rozegranie Wimbledonu stoi pod znakiem zapytania. Turniej ma odbyć się w dniach 29 czerwca - 12 lipca, lecz pojawia się wiele głosów, że będzie musiał zostać odwołany. Dirk Hordorff, wiceprezes Niemieckiego Związku Tenisowego (DFB), stwierdził nawet, iż taka decyzja już została podjęta.
W tym tygodniu, najprawdopodobniej w środę, ma dojść do specjalnego zgromadzenia działaczy All England Clubu (AELTC). Wówczas zostaną przekazane informacje o tegorocznej edycji The Championships.
- Chciałbym usłyszeć od nich optymizm. Mam nadzieję, że w tym roku będziemy mogli wziąć udział w tym turnieju - powiedział John Isner w rozmowie z ESPN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rafał Gikiewicz trzyma formę. Trenuje z... psem
Amerykanin przyznał jednak, że dopuszcza do siebie możliwość, że Wimbledonu 2020 nie będzie. - Być może będziemy musieli zmierzyć się z faktem, że w tym roku nie zagramy w Wimbledonie. Będzie to gorzka pigułka do przełknięcia - stwierdził.
Pojawiają się opinie, by organizatorzy Wimbledonu poszli śladem Rolanda Garrosa i przełożyli turniej na jesień. Lecz Isner uważa, że ze względu na specyfikę nawierzchni trawiastej, jest to niewykonalne. - Wimbledon musi być rozgrywany o tej samej porze roku. A jest duża szansa, że w tym roku tak nie będzie - ocenił.
Isner zapisał się w historii Wimbledonu jako zwycięzca najdłuższego meczu w historii tenisa. W 2010 roku w II rundzie pokonał 6:4, 3:6, 6:7(7), 7:6(3), 70:68 Nicolasa Mahuta po 11 godzinach i pięciu minutach gry.
Brytyjski ekspert nie ma złudzeń: Zorganizowanie Wimbledonu w 2020 roku jest niemożliwe