We wtorek Międzynarodowa Federacja Tenisa (ITF) poinformowała, że w pobranej 19 listopada próbce moczu Nicolasa Jarry'ego wykryto niedozwolone substancje - ligandrol i stanozolol. W związku z tym, Chilijczyk został z dniem 14 stycznia 2020 roku tymczasowo zawieszony do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Odczuwamy smutek i emocjonalny kryzys - odniósł się do sprawy Alan Jarry, ojciec tenisisty, w rozmowie z ESPN. - Wiemy, że Nicolas nie zrobił nic złego. On jest całkowicie przeciwny dopingowi i nigdy nie użył jakiejkolwiek substancji pochodzącej z niewiadomego źródła. Te substancje znalazły się w jego organizmie w sposób przypadkowy i niezamierzony.
Alan stwierdził, że środki dopingujące musiały trafić do organizmu jego syna z powodu zanieczyszczenia witamin. - Skład tych witamin jest określany na podstawie badań krwi, które przeprowadza mojemu synowi lekarz z Brazylii, aby dowiedzieć się, jakich witamin i minerałów Nicolas potrzebuje - wyjaśnił.
Nicolas, który w przyszłym tygodniu miał wystąpić w wielkoszlemowym Australian Open, wrócił do ojczyzny, gdzie będzie oczekiwał na werdykt ITF. Grozi mu nawet czteroletnia dyskwalifikacja.
- Mój syn będzie współpracował z ITF, aby wyjaśnić, jak te substancje dostały się do jego organizmu, a także, by udowodnić swoją niewinność. Mam nadzieję, że jak najszybciej wróci na kort. Będziemy walczyć z prawnikami o jak najniższą karę, bo cztery lata zawieszenia w przypadku 24-letniego tenisisty oznacza niemal pożegnanie z karierą - dodał Alan.
Zobacz także - Środek dopingujący w organizmie Roberta Faraha. "Najsmutniejszy moment w karierze"
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez