Matteo Berrettini przystąpił do US Open 2019 bez ogrania i rytmu meczowego. W okresie pomiędzy Wimbledonem a turniejem w Nowym Jorku rozegrał tylko jeden oficjalny pojedynek. Tymczasem na kortach Flushing Meadows spisuje się fantastycznie i po wtorkowym zwycięstwie 3:6, 6:3, 6:2, 3:6, 7:6(5) nad Gaelem Monfilsem awansował do 1/2 finału.
- Po przegranym pierwszym secie powiedziałem sobie: "Co robisz? To twój pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał, kontynuuj walkę" - mówił na konferencji prasowej, cytowany przez portal puntodebreak.com. - Miałem też wiele negatywnych myśli, ale udało mi się je zamienić na pozytywne i z tego jestem bardzo dumny.
23-latek z Rzymu został czwartym w erze zawodowego tenisa włoskim półfinalistą wielkoszlemowym w singlu i zarazem drugim reprezentantem swojego kraju w 1/2 finału US Open po Corrado Barazzuttim, który w najlepszej "czwórce" zawodów w Nowym Jorku znalazł się w 1977 roku.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". "To przykre w jakim miejscu znajduje się polska piłka. Cieszymy się z coraz mniejszych rzeczy"
- Naprawdę się tego nie spodziewałem. Wcześniej w US Open nie wygrałem meczu, a teraz jestem w półfinale. Marzyłem o tym, odkąd byłem dzieckiem. Po meczu otrzymałem tysiące wiadomości. Jestem podekscytowany - wyjawił.
Zanim Berrettini zakończył pojedynek z Monfilsem, nie wykorzystał czterech meczboli. - Mając meczbola przy własnym serwisie, popełniłem podwójny błąd. A przy moich kolejnych szansach on świetnie serwował. Ostatecznie szczęście było po mojej stronie - stwierdził.
O finał, w piątek, Włoch zmierzy się z Rafaelem Nadalem. - Widziałem ponad 100 jego meczów. Na pewno będzie trudno - ocenił.
Maestro musiał się mierzyć z samymi arcytrudnymi rywalami. Niebezpieczny Nagal, Dżumhur w znakomitej formi Czytaj całość