Na korcie Suzanne Lenglen odbył się mecz Ashleigh Barty z Amandą Anisimovą. Obie tenisistki po raz pierwszy wystąpiły w wielkoszlemowym półfinale i zafundowały kibicom huśtawkę emocjonalną. Każda z nich walczyła z własnymi słabościami, choć początek był imponujący w wykonaniu Australijki. Tenisistka z Ipswich prowadziła 5:0 i 40-15 przy podaniu rywalki, ale wpadła w ogromny dołek mentalny. Przegrywała 6:7, 0:3, aby ostatecznie zwyciężyć 6:7(4), 6:3, 6:3. W finale Barty spotka się z 19-letnią Czeszką Marketą Vondrousovą.
Kibice nie zdążyli się wygodnie rozsiąść na trybunach kortu Suzanne Lenglen i było już po I secie, a przynajmniej wszystko na to wskazywało po pięciu gemach. Było to jednak tylko wstęp do dramatycznej batalii, w której trudno było cokolwiek przewidzieć. Barty na początku była jak pociąg pospieszny pędzący z zawrotną prędkością, ale szybko straciła swój rozmach i drastycznie zwolniła. Australijka przez kilkanaście minut trafiała efektowne piłki z forhendu i bekhendu i ze stoickim spokojem rozstrzygała na swoją korzyść akcje na małe pola pokazując swój spryt i zmysł taktyczny. W pierwszych czterech gemach zdobyła 16 z 17 punktów i wyszła na 4:0. Później coś się w jej grze zacięło.
Anisimova przestała być bierną obserwatorką, a stała się uczestniczką tego spotkania dotrzymującą kroku dużo wyżej notowanej rywalce. W szóstym gemie obroniła dwie piłki setowe, a w siódmym zaliczyła przełamanie korzystając z forhendowego błędu rywalki. Amerykanka coraz lepiej przewidywała ruchy rywalki, poruszała się po korcie dynamiczniej, dobrze zmieniała kierunki. Barty miała wyraźne problemy i nie potrafiła przełamać niemocy. Zaczęła psuć dużo z forhendu. Dwie takie pomyłki kosztowały ją stratę podania w dziewiątym i 11. gemie. Wojna nerwów trwała w najlepsze. Obie były zestresowane i nie umiały sobie z tym poradzić. Anisimova nie zamknęła seta serwisem. Trzy break pointy obroniła, ale przy czwartym zepsuła bekhend. W tie breaku Amerykanka pokazała odrobinę dobrego tenisa. Od 2-4 zdobyła pięć punktów z rzędu seta kończąc forhendem.
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Wydawało się, że Anisimova na dobre wróciła na zwycięską ścieżkę, jednak długo ten stan nie trwał, bo taki to był mecz, z licznymi wzlotami i upadkami. Amerykanka zdobyła 12 punktów z rzędu, a w sumie 17, licząc końcówkę tie breaka I seta, i wyszła na 3:0 w II partii. Barty znalazła wyjście ze ślepej uliczki psychologicznej i mądrze konstruowała punkty, trzymając głęboką piłkę w korcie i zmieniając rotację. Przede wszystkim lepiej funkcjonował jej slajs i solidniej radziła sobie przy siatce. Dobrym odegraniem dropszota rywalki Australijka uzyskała przełamanie w piątym gemie. Anisimova znów znalazła się na rozstaju dróg i nie wiedziała, w którą stronę podążać. Kilka prostych błędów kosztowało ją oddanie podania przy 3:3. W dziewiątym gemie podwójnym błędem dała rywalce trzy piłki setowe. Barty wykorzystała już pierwszą ładną akcję wieńcząc forhendem przy siatce.
Zobacz także - Dominic Thiem i trzech wielkich. "Jestem w półfinale wraz z najlepszymi w historii"
Na otwarcie III partii Barty odparła break pointa asem i utrzymała podanie po rozegraniu 14 punktów. Kombinacja skrótu i minięcia bekhendowego po krosie przyniosła Anisimovej przełamanie na 2:1. Tak naprawdę był to jednak jeden z nielicznych dobrych momentów w grze 17-latki z Aventury w decydującej odsłonie. W czwartym gemie Amerykanka z 0-40 doprowadziła do równowagi, ale jednak Australijka wyrównała na 2:2 świetną kontrą. Anisimovej kompletnie nic nie wychodziło. W szóstym gemie oddała podanie wyrzucając forhend. Kolejnego zwrotu akcji nie było. W grze Barty wciąż było sporo nerwowości, ale jej przeciwniczka była całkowicie sparaliżowana. Australijka potrzebowała sześciu piłek meczowych, aby wyszarpać awans do finału. Trzy z rzędu zmarnowała w ósmym gemie, a dwie Anisimova obroniła w dziewiątym. Tenisistka z Ipswich dopięła swego i długim odegraniem skrótu rywalki zapewniła sobie zwycięstwo.
W trwającym godzinę i 53 minuty meczu Barty zaserwowała pięć asów. Pięć razy oddała podanie, a sama wykorzystała osiem z 20 szans na przełamanie. Australijka w przekroju całego meczu była tenisistką solidniejszą, szczególnie od momentu, gdy podniosła się z 0:3 w drugim secie. Posłała 40 kończących uderzeń i popełniła 33 niewymuszone błędy. Anisimova miała 21 piłek wygranych bezpośrednio i 41 pomyłek.
17-letnia Anisimova, która w ćwierćfinale odprawiła Simonę Halep, doszła do półfinału Rolanda Garrosa jako najmłodsza tenisistka od czasu Nicole Vaidisovej (2006). Na tak młodą wielkoszlemową półfinalistkę Amerykanie czekali bardzo długo, bo od US Open 1997 (Venus Williams). Do tej pory w ćwierćfinale imprezy tej rangi (w singlu kobiet i mężczyzn) nie zagrał nikt urodzony w XXI wieku, a Anisimova przeszła jeszcze jedną rundę więcej i była o krok od finału. W poniedziałek Amerykanka zadebiutuje nie tylko w Top 50, ale od razu w czołowej "30" rankingu.
Wcześniej najlepszym singlowym osiągnięciem Barty w wielkoszlemowej imprezie był ćwierćfinał Australian Open 2019. W Paryżu tenisistka z Ipswich w sześciu meczach straciła dwa sety i w sobotę powalczy o tytuł. W finale Rolanda Garrosa zagra jako druga Australijka w XXI wieku, obok Samanthy Stosur (2010). Ma szansę zostać pierwszą australijską mistrzynią imprezy od 1973 roku (Margaret Smith Court). Może zdobyć wielkoszlemowy tytuł jako druga tenisistka z antypodów w XXI wieku (Stosur wygrała US Open 2011). W poniedziałek Barty zadebiutuje w Top 5 rankingu. Będzie notowana na trzecim albo drugim miejscu.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 42,6 mln euro
piątek, 7 czerwca
półfinał gry pojedynczej kobiet:
Ashleigh Barty (Australia, 8) - Amanda Anisimova (USA) 6:7(4), 6:3, 6:3