- Bardzo się cieszę z czasu spędzonego na korcie. Czuję się bardziej zrelaksowana i nie myślę wyłącznie o wyniku. Może dzięki takiej postawie wygrywam kolejne mecze. Po Rolandzie Garrosie miałam długą przerwę. Po takim sukcesie nie chciało mi się za bardzo przebywać na kortach Wimbledonu. Teraz jednak o wszystkim zapomniałam. Nie dotykałam rakiety przez trzy tygodnie i przyjechałam do Montrealu wypoczęta, z wielką ochotą do gry - powiedziała Simona Halep.
Rumunka spotkała się w niedzielnym finale Rogers Cup 2018 ze Sloane Stephens, która w czerwcu zwyciężyła w meczu o tytuł na kortach Rolanda Garrosa. - Oba nasze mecze były szalone. Sloane sprawia, że staję się lepszą tenisistką, ponieważ zmusza mnie do lepszej gry. To dla mnie wspaniała sprawa. Uważam, że ona znacznie poprawiła się pod względem mentalnym i jest bardzo silną zawodniczką - wyznała tenisistka z Konstancy, która wygrała w Kanadzie 7:6(6), 3:6, 6:4.
Klasę rywalki doceniła Stephens. - Dałam z siebie wszystko na korcie. Jestem smutna, że przegrałam, ale porażka z najlepszą tenisistką na świecie nie jest taka zła. Simona za każdym razem zmusza mnie do wejścia na wyższy poziom - powiedziała Amerykanka, która aktualnie jest trzecią rakietą globu.
Teraz Halep i Stephens wystąpią w Cincinnati, gdzie znalazły się w różnych połówkach drabinki. Znów mogą się spotkać w finale, ale na początek muszą wygrać inauguracyjne spotkania. Obie rozpoczną zmagania w stanie Ohio od II rundy.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Medal dedykuję rodzicom i pani Irenie Szewińskiej