Pojedynek III rundy turnieju ATP w Waszyngtonie przeciw Mariusowi Copilowi był dla Andy'ego Murraya niesamowicie trudny. Tenisiści rozpoczęli rywalizację równo o północy lokalnego czasu. Zakończyli o godz. 3:02. Walczyli zaciekle, a o wszystkim musiał decydować tie break trzeciego seta. Ostatecznie Brytyjczyk zwyciężył 6:7(5), 6:3, 7:6(4).
Po zakończeniu spotkania Murray dał upust nagromadzonym w nim ogromnym emocjom. Usiadł na krzesełku i przez kilka minut z niego nie wstawał. Twarz zasłonił ręcznikiem i długo próbował powstrzymać płynące z jego oczu łzy.
No words, @andy_murray.
— Tennis TV (@TennisTV) 3 sierpnia 2018
Just thanks for your emotions... #CitiOpen pic.twitter.com/w89E3sCzJg
Tę niezwykłą reakcję Murray mogą tłumaczyć okoliczności. Choć dla trzykrotnego mistrza wielkoszlemowego i byłego lidera rankingu ATP awans do ćwierćfinału turnieju rangi ATP World Tour 500 nie powinien być niczym nadzwyczajnym, Brytyjczyk na tę chwilę czekał ponad 13 miesięcy. Poprzedni ćwierćfinał zanotował w lipcu 2017 roku w Wimbledonie.
Od czasu tamtego występu Murray aż na 11,5 miesiąca zniknął z zawodowych rozgrywek. Z powodu kontuzji biodra pauzował od lipca zeszłego roku do czerwca. Przeszedł operację i istniała groźba, że będzie musiał zakończyć karierę.
Podczas tej wymuszonej pauzy Szkot zaznaczał, że brakuje mu tenisa i podkreślał, iż uświadomił sobie, jak bardzo kocha ten sport. Teraz znów może robić to, co sprawia mu radość. Grać i wygrywać. I okazywać emocje. Nawet jeśli pokonuje "tylko" 93. tenisistę świata i awansuje do 1/4 finału imprezy "ledwie" rangi ATP World Tour 500.
W ćwierćfinale Citi Open Murray zmierzy się z Alexem de Minaurem. Ten pojedynek odbędzie się w nocy z piątku na sobotę. Został zaplanowany na korcie centralnym jako drugi mecz od godz. 1:00 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO Mocny charakter polskiej triumfatorki Wimbledonu. "Wiele rzeczy musi wydobyć krzykiem"
Trzymam za niego kciuki.