Był 2014 rok. Pognębiony licznymi kontuzjami, będący tuż po kolejnej operacji, tym razem nadgarstka, Mischa Zverev poważnie myślał o zakończeniu kariery. W tym samym czasie jego brat Alexander zaczął stawiać pierwsze kroki w zawodowym tenisie. I to właśnie młodszy o dziesięć lat brat chciał zachęcić starszego, by ten się nie poddawał i próbował odbudować karierę. Mischa spróbował, ciężko pracował i jest zawodowcem po dziś dzień.
Braterska miłość
Ta historia najlepiej oddaje relację, jaka panuje między braćmi Zverevami. Są dla siebie wsparciem, razem trenują, występują w tych samych turniejach i często wspólnie tworzą parę deblową. Po przeciwnych stronach siatki spotykają się tylko na treningach. Ale w czwartek będę musieli zmierzyć się ze sobą w oficjalnym meczu.
- Zdecydowanie dla nas to nie będzie zwykły kolejny mecz. To będzie bardzo interesujący i wyjątkowy dzień dla naszej rodziny - powiedział Alexander po zwycięstwie 6:2, 6:1 z Malekiem Jazirim w II rundzie turnieju ATP w Waszyngtonie, gdy stało się jasne, że w 1/8 finału zmierzy się z bratem. - To miłe, ponieważ definiuje, w jakim punkcie się znaleźliśmy i że możemy grać ze sobą na wielkich turniejach. Oznacza to też, że nasi rodzice wykonali znakomitą pracę i wychowali świetnych tenisistów - dodał Mischa, który kilka godzin wcześniej ograł Tima Smyczka.
Bez taryfy ulgowej
Gdyby nie Mischa, Alexander z pewnością nie byłby tenisistą o tak wysokiej klasie. Młodszy ze Zverevów wspominał, że od dziecka odbijał piłki ze starszym bratem. I nigdy nie dostawał taryfy ulgowej. - Zawsze ze mną trenował. Myślę, że to dla mnie ogromny kapitał, bo już w wieku 13-14 lat mogłem grać w tenisa z zawodowcem. Nigdy mi nie odpuszczał. Kiedy mógł, próbował mnie pokonywać 6:0, 6:1.
Mischa pomógł w rozwoju Alexandrowi a gdyby nie Alexander, Mischa nie przeżyłby najpiękniejszych chwil w karierze. Po tym, jak dzięki wsparciu brata nie rzucił tenisa, rozpoczął się jego najpiękniejszy okres w zawodowym sporcie. Wrócił do czołowej "100" rankingu, a w styczniu 2017 roku zaszokował świat, w Australian Open pokonując wówczas lidera rankingu, Andy'ego Murraya. Z kolei w czerwcu tego roku mógł cieszyć się z pierwszego tytułu w głównym cyklu - triumfował w turnieju w Eastbourne.
Na korcie dzieli ich wiele
Jeśli chodzi o tenis, dzieli ich wiele. Mischa to jeden z nielicznych tenisistów grających w stylu serwis-wolej. Alexander natomiast uwielbia posyłać potężne uderzenia z linii końcowej. Młodszy jest też bardziej utytułowany - zdobył osiem tytułów, w tym trzy rangi ATP Masters 1000, a w rankingu zajmuje trzecie miejsce. Starszy tymczasem wywalczył tylko jedno trofeum, a w klasyfikacji singlistów najwyżej był 25. Ale łączy ich fakt, że mają po jednym wielkoszlemowym ćwierćfinale (Alexander w Roland Garros 2018, a Mischa - w Australian Open 2017).
Czwartkowy mecz będzie ich pierwszym oficjalnym w głównym cyklu, ale na zawodowych kortach grali ze sobą dwukrotnie, w obu przypadkach w eliminacjach. W 2012 roku w Dallas Mischa wygrał 6:0, 6:1, a dwa lata później, w Houston, Alexander skreczował przy prowadzeniu brata 7:5, 4:6, 3:2. - Pierwszy mecz miał miejsce, gdy miałem 14 lat, więc się nie liczy - wspominał ze śmiechem Sascha. - Podczas drugiego miałem 15,5 roku. To był długi i dziwny pojedynek. Byłem wtedy bardzo szczupły i w pewnym momencie złapały mnie skurcze i skreczowałem.
I tak wygra... Zverev
Starcie Zverevów przykuwa uwagę miłośników tenisa. - Obaj będziemy chcieli wygrać. Jeden drugiemu nie da nic za darmo - zapowiedział Alexander. - Bez względu na wszystko, będzie to wygrana naszej rodziny - dodał Mischa.
Pojedynek został zaplanowany na korcie centralnym jako trzeci mecz dnia od godz. 20:00 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Elbrus poważnie pogroził mi palcem. Wiedziałam, że to może być moja zguba [4/4]