Kevin Anderson pokonał Johna Isnera po sześciu godzinach i 36 minutach 7:6(6), 6:7(5), 6:7(9), 6:4, 26:24. Był to najdłuższy półfinał w historii Wimbledonu i drugi mecz pod względem czasu trwania w Wielkim Szlemie. Absolutny rekord należy do Isnera i Nicolasa Mahuta, którzy w 2010 roku spędzili w Londynie na korcie 18 aż 11 godzin i 5 minut, zanim Amerykanin zwyciężył w I rundzie 6:4, 3:6, 6:7(7), 7:6(3), 70:68.
Po piłce meczowej Anderson nie miał zbyt wiele sił, aby cieszyć się ze swojego sukcesu na londyńskich trawnikach. Już w pomeczowym wywiadzie zwrócił uwagę, że po takim spotkaniu warto zastanowić się nad zmianą przepisów. - Mam nadzieję, że to sygnał dla organizatorów, aby zmienić format rozgrywania meczów. Po jego zakończeniu nie czujesz się tak wspaniale na korcie - wyznał tenisista z RPA.
Anderson potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie po zwycięstwie nad Isnerem. Gdy późno w nocy wyszedł do dziennikarzy, kontynuował wątek o konieczności wprowadzenia tie breaka w piątym secie wszystkich turniejów wielkoszlemowych. Jak na razie na taki krok zdecydowali się tylko organizatorzy US Open.
- Z jednej strony cieszę się ze zwycięstwa i awansu do finału, z drugiej strony jestem bardzo zmęczony. Nie wiem, jak dojść do siebie po takim meczu, ponieważ nie mogę użyć takich samych metod jak po normalnym pojedynku. Osobiście nie widzę powodów, aby w piątym secie nie mógł być rozgrywany tie break. Pozwoliłoby to ochronić szanse tenisistów w kolejnych rundach - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Jedenaste mistrzostwa Szpakowskiego. Komentator TVP wyjawił, czego najbardziej żałuje
32-latek z Johannesburga ma teraz na koncie finały US Open 2017 i Wimbledonu 2018, dzięki czemu zadebiutuje w poniedziałek w Top 5 rankingu ATP. W niedzielę zagra na londyńskich trawnikach o pierwszy wielkoszlemowy tytuł z Rafaelem Nadalem lub Novakiem Djokoviciem. - Rozegrałem w tym turnieju dwa niewiarygodne mecze: z Federerem i Isnerem. Cały czas chcę się rozwijać. Osiągnąłem już dobre rezultaty, ale też doznałem w zeszłym roku kilku bolesnych porażek - zakończył Anderson.