- Chciałbym wrócić na szczyt, ale jeśli tak się nie stanie, to nie nastąpi koniec świata. Nie spodziewam się, że będę od razu wygrywać turnieje Wielkiego Szlema. Po ponad 11 miesiącach przerwy nie należy się spodziewać, że tak się stanie. To tak nie działa. Gdybym ciężko trenował przez ostatnie cztery miesiące, to może wyglądałoby to inaczej. Miałem jednak kilka przerw, dlatego moje oczekiwania są bardzo małe - powiedział Andy Murray, który stracił blisko rok z powodu kontuzji biodra.
Trzykrotny triumfator imprez wielkoszlemowych zdecydował się na start w Londynie po piątkowym sparingu ze swoim rodakiem Cameronem Norrie'em. - Trenowałem przez parę ostatnich tygodni i z każdym dniem czyniłem postępy. Pierwsze sety rozegrałem w zeszłym tygodniu. W sumie było ich siedem czy osiem. Teraz chciałem sprawdzić, jak będę się czuł na drugi dzień po rozegraniu dwóch setów z Camem. W sobotni poranek przeszedłem odpowiednie badania i podjąłem decyzję o starcie - dodał Murray.
Były lider rankingu ATP to pięciokrotny zwycięzca zawodów rozgrywanych na trawnikach Queen's Clubu (2009, 2011, 2013, 2015 i 2016). Jego przeciwnikiem w I rundzie będzie we wtorek Australijczyk Nick Kyrgios.
ZOBACZ WIDEO Jakub Kwiatkowski: Z Arkiem Milikiem wszystko dobrze
Powodzenia na twoich trawnikach! Mam nadzieję, że na Wimblu już jakoś to będzie wyglądać! Go Andy!