Po zwycięstwie w Melbourne Roger Federer zmniejszył dystans dzielący go od Rafaela Nadala do zaledwie 155 punktów. Szwajcar nie zgłosił się jednak do żadnego turnieju rozgrywanego w lutym i tym samym pojawiło się pytanie, czy w ogóle jest zainteresowany powrotem na pierwsze miejsce w rankingu ATP.
Maestro z Bazylei ostatni raz był numerem jeden w światowej klasyfikacji 4 listopada 2012 roku. W sumie spędził na fotelu lidera rekordową liczbę 302 tygodni. Teoretycznie może wrócić na szczyt już 5 marca, ale warunkiem jest występ w imprezie ATP World Tour 500 w Acapulco lub Dubaju albo rezygnacja ze startu lub szybka porażka w Meksyku Nadala.
36-letni tenisista wyjawił, że rozmowy na ten temat zostały już podjęte, ale ostateczna decyzja zapadnie w przyszłym tygodniu - Rozmawialiśmy już na ten temat, lecz gdy zaczął się Australian Open, powiedziałem, że decyzję chciałbym podjąć po jego zakończeniu. Chcemy razem z rodziną zobaczyć, jak będzie wyglądała sytuacja, jak będę się czuł. Zdecyduję również, co zrobię z sezonem na kortach ziemnych. Jest taka możliwość, że gdzieś zagram, ale jest też taka możliwość, że nigdzie nie zagram.
Turnieje w Acapulco i Dubaju rozpoczynają się 26 lutego. W zeszłym roku Federer odpadł w II rundzie zawodów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (zdobył 45 punktów), natomiast Nadal osiągnął w Meksyku finał (zdobył 300 punktów), w którym lepszy od niego był Amerykanin Sam Querrey. Aktualnie Hiszpan przechodzi leczenie po kontuzji mięśnia biodrowo-lędźwiowego. Na kort ma wrócić właśnie podczas imprezy w Acapulco.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ciężki początek Jacha w Anglii. Kolega zrobił z niego "wiatrak"