Australian Open: Marin Cilić wytrzymał presję. Chorwat pierwszym finalistą

Getty Images / Mark Kolbe / Na zdjęciu: Marin Cilić
Getty Images / Mark Kolbe / Na zdjęciu: Marin Cilić

Marin Cilić jako pierwszy awansował do finału rozgrywanego na kortach twardych wielkoszlemowego Australian Open 2018. W czwartkowym półfinale Chorwat w trzech setach pokonał Kyle'a Edmunda.

Do obecności tenisisty z Wielkiej Brytanii w półfinale Australian Open sympatycy tenisa mogli przywyknąć. W ostatnich ośmiu edycjach aż sześciokrotnie do etapu zmagań w Melbourne dochodził Andy Murray. W tym roku rehabilitującego się po operacji Murraya na Antypodach nie ma, ale dzielnie zastępuje do Kyle Edmund. 23-latek z Beverley wszedł w buty słynniejszego rodaka i dotarł do 1/2 finału. W tej fazie, w czwartek, zmierzył się z Marinem Ciliciem. Dla Chorwata był to drugi półfinał na kortach Melbourne Park. W pierwszym, przed ośmioma laty, przegrał z... Murrayem.

Edmund obiecująco rozpoczął czwartkowy mecz. Już w gemie otwarcia miał dwie szanse na przełamanie, lecz żadnej nie wykorzystał. Jak się okazało, dla Brytyjczyka były to miłe złego początki. Od tego momentu to Cilić przejął inicjatywę i wygrał pierwszego seta 6:2.

Brytyjczyk, który w drodze do półfinału pokonał m.in. Grigora Dimitrowa, sprawiał wrażenie osowiałe i ociężałego. Miał też problemy z właściwym poruszaniem się po korcie, a przed rozpoczęciem drugiej partii poprosił o przerwę medyczną. Ożywił się w połowie drugiego seta po sprzeczce z arbitrem stołkowym i supervisorem. Nie mógł się pogodzić z werdyktem prowadzącego spotkanie Johna Bloma, który uznał, że w jednej z akcji okrzyk sędziego liniowego nie przeszkodził mu w wykonaniu uderzenia.

To natchnęło Edmunda do lepszej gry. Brytyjczyk skuteczniej serwował i uderzał ze swojego koronnego forhendu. Doprowadził nawet do tie breaka w drugiej partii, ale niewiele w nim zdziałał. Górę w decydujących momentach brał spokój i doświadczenie Cilicia, który wygrał rozstrzygającą rozgrywkę wygrał 7-4, wieńcząc ją kończącym bekhendem.

Cilić nie prezentował wybitnego tenisa. Nie grał tak wspaniale, jak w ćwierćfinale z Rafaelem Nadalem, kiedy to posłał aż 83 zagrania kończące. Ale miał pełną kontrolę nad meczem. Trzeci set był najbardziej jednostronnym w całym pojedynku. Chorwat wygrał bardzo łatwo, 6:2.

Mecz trwał dwie godziny i 18 minut. W tym czasie Cilić zaserwował 11 asów, posłał 32 zagrania kończące, popełnił 30 niewymuszonych błędów, ani razu nie został przełamany, wykorzystał cztery z ośmiu break pointów oraz łącznie zdobył 108 punktów, o 16 więcej od rywala. Edmundowi z kolei zapisano 11 asów, 25 uderzeń wygrywających i 35 pomyłek własnych

Wygrywając, Cilić został pierwszym w historii reprezentantem Chorwacji w finale Australian Open w singlu. Zarazem to dla niego trzeci wielkoszlemowy finał w karierze (wygrał US Open 2014 i przegrał mecz o tytuł Wimbledonu 2017). W dziejach chorwackiego tenisa więcej finałów w Wielkim Szlemie ma jedynie były trener Cilicia, Goran Ivanisević, który czterokrotnie grał o mistrzostwo Wimbledonu (raz wygrał - w 2001 roku).

W finale Australian Open 2018, w niedzielę o godz. 9:30 czasu polskiego, Cilić zmierzy się z lepszym z pary Hyeon Chung - Roger Federer. Koreańczyk i Szwajcar zagrają ze sobą w piątek.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 55 mln dolarów australijskich
czwartek, 25 stycznia

półfinał gry pojedynczej mężczyzn:

Marin Cilić (Chorwacja, 6) - Kyle Edmund (Wielka Brytania) 6:2, 7:6(4), 6:2

Program i wyniki turnieju mężczyzn

ZOBACZ WIDEO: Nowa rola Dawida Celta. "To ogromny zaszczyt i wyróżnienie"

Źródło artykułu: