W III rundzie Australian Open doszło do nieoczekiwanego starcia Agnieszki Radwańskiej z Su-Wei Hsieh, pogromczynią Garbine Muguruzy. Polka po trzysetowych bojach z Kristyną Pliskovą i Łesią Curenko, tym razem przegrała 2:6, 5:7 z Su-Wei Hsieh. W trakcie meczu Radwańska korzystała z interwencji medycznej z powodu kontuzji kolana.
W drugim gemie Hsieh błysnęła refleksem przy siatce. Wygrana bitwa na małe pola dała jej break pointa. Wykorzystała go krosem bekhendowym. Polka nie pozwoliła rywalce na odskoczenie na 3:0. Tajwanka popełniła dwa proste błędy. Krakowianka dołożyła głęboki return i odrobiła stratę przełamania. Była wiceliderka rankingu nie potrafiła jednak przerwać dominacji Hsieh, która nadawała ton wydarzeniom na korcie, rozrzucając ją po narożnikach głębokimi zagraniami, zmieniając kierunki i rotację.
Forhendowy błąd kosztował Radwańską oddanie podania w czwartym gemie. Hsieh nie zwalniała tempa i przy 5:2 uzyskała piłkę setową bekhendem po linii. Zmarnowała ją wyrzucając return. Po chwili wypracowała sobie drugiego setbola popisując się ładną kombinacją krótkiego krosa i slajsa. Wykorzystała go wymuszając na Polce błąd sprytnym podciętym forhendem.
Na początku II partii nie popisał się sędzia stołkowy, który zrobił korektę po wywołaniu autu przez liniowego, ale zamiast zarządzić powtórkę punktu przyznał go Hsieh, choć Radwańska była przy piłce i spokojnie ją odbiła. To oznaczało trzy break pointy dla Tajwanki. Ostatecznie po interwencji pani supervisor, sędzia zrehabilitował się i punkt został powtórzony. Jednak cała sytuacja, tylko chwilowo, źle wpłynęła na Polkę i oddała podanie wyrzucając drajw woleja. Później krakowianka długimi momentami grała znakomicie.
ZOBACZ WIDEO Dawid Celt mówi o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"
W trzecim gemie Hsieh odparła dwa break pointy (wygrywający serwis, kros forhendowy). Polka uzyskała trzecią okazję na przełamanie i wykorzystała ją wymuszając na rywalce błąd dobrym returnem. Tajwanka jednak wróciła do regularnej i skutecznej gry z I seta. Kończący forhend i dobry skrót dały jej przełamanie na 4:2.
W siódmym gemie Radwańska wygrała dwa niesamowite punkty, które śmiało mogą kandydować nie tylko do miana zagrań turnieju, ale roku czy nawet dziesięciolecia. Pierwszy zwieńczyła lobem, a drugi wolejem i zdobyła przełamanie. Jednak krakowiance tym razem nie udało się odwrócić meczu (z Pliskovą i Curenko I seta również przegrała 2:6). W 12. gemie Hsieh uzyskała piłkę meczową, ale Polka odparła ją wygrywającym serwisem. Tajwanka wypracowała sobie drugiego meczbola i wykorzystała go minięciem bekhendowym.
W trwającym 99 minut meczu drugi serwis nie był mocną stroną obu tenisistek. Hsieh zdobyła przy nim z 22 punktów, z Radwańska sześć z 20. Tajwanka w drugim, niezwykle zaciętym sezonie, miała małe wahanie, ale generalnie potrafiła utrzymać wysoką jakość. Polka zaczęła grać znacznie lepiej (dobrze funkcjonował forhend, lepiej serwis i return), dzięki czemu II set stał na znakomitym poziomie. W całym spotkaniu krakowiance zanotowano 18 kończących uderzeń, z czego 13 w II secie, przy 15 niewymuszonych błędach. Hsieh miała 31 piłek wygranych bezpośrednio i 27 pomyłek.
Dla Radwańskiej to koniec 12. występu w Melbourne (najlepsze wyniki to półfinały z 2014 i 2016 roku). Hsieh po raz drugi zagra w IV rundzie Australian Open i w ogóle w wielkoszlemowej imprezie. W 2008 roku w walce o ćwierćfinał przegrała z Justine Henin. Tym razem jej rywalką będzie niepokonana w tym sezonie (bilans 12-0) Andżelika Kerber.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 55 mln dolarów australijskich
sobota, 20 stycznia
III runda gry pojedynczej kobiet:
Su-Wei Hsieh (Tajwan) - Agnieszka Radwańska (Polska, 26) 6:2, 7:5
Papa Radwanski stwierdzil po spotkaniu z Pliskowa ze jest pewny z powrotu ISI na wlasciwe tory.