Jerzy Janowicz zamienił tenisowy kort na komentatorską kabinę, ponieważ nie może występować z powodu kontuzji lewego kolana. W środę relacjonował dwa mecze. Wraz z Markiem Furjanem towarzyszył telewidzom podczas pojedynku Dominika Thiema z Aljazem Bedene, a razem z Witoldem Domańskim umilał czas, gdy swe umiejętności prezentowali Gael Monfils i Jan-Lennard Struff.
Debiutując w nowej roli, Janowicz spisał się doskonale. Mówił pewnie, spokojnie, płynnie, poprawnie po polsku, unikał frazesów. Umiejętnie analizował grę zawodników, opisywał taktykę, przedstawiał, jaki wpływ na grających mają warunki atmosferyczne, zwłaszcza mocno wiejący wiatr, i wyjawił kilka tajemnic z tenisowej "kuchni".
Dzięki polskiemu tenisiście kibice mogli się dowiedzieć, że Günther Bresnik, jeden z najlepszych trenerów świata, współpracujący również z Janowiczem, wymaga, by wszyscy ćwiczący w jego akademii odbijali piłki tak samo pod względem technicznym oraz że Austriak nie znosi sprzeciwu. "Ale nigdy się nie pokłóciłem z Guentherem" - zaznaczył.
Polak mówił chętnie o swoje karierze. Wyjawił, że w 2006 roku dostał propozycję przyjęcia obywatelstwa Arabii Saudyjskiej. "Pojechałem na dwa juniorskie turnieje. Jeden wygrałem. Do mnie i mojego trenera zgłosił się szejk. Poszliśmy na kolację. Została mi przedstawiona propozycja, ale temat szybko został ucięty" - wspominał.
ZOBACZ WIDEO Nowa rola Dawida Celta. "To wielki zaszczyt i wyróżnienie"
Janowicz nie bał się również głosić kontrowersyjnych opinii. Nie podoba mu się brak ujednolicenia zasad w turniejach wielkoszlemowych w zawodach deblowych oraz nie mógł zrozumieć, dlaczego władze Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF) nie stworzą jasnego katalogu kar za występki tenisistów, tylko upominają według własnego uznania. "Wygląda to tak, że spotyka się dwóch facetów z ITF-u i mówi między sobą. Ile damy temu? 100 tys.? Ok, 100 tys. To idziemy na kawę" - ironizował.
Wbił również szpilkę tenisistkom. "W telewizji wydaje się, że kobiety grają szybko, a gdy pójdzie się na kort i ogląda ich mecze, jest całkiem inaczej" - stwierdził. Dodał, że zawodniczki nie przywiązują uwagi do sprzętu, jakim grają. "Tenisiści od długiego czasu po każdej zmianie piłek biorą nową rakietę. Kobiety nie. Marta Domachowska potrafiła grać jedną rakietą przez dwa dni".
A na pytanie, czy w męskich rozgrywkach, wzorem kobiecych, powinien zostać wprowadzony tzw. "coaching", czyli możliwość pojawienia się trenera na korcie, odparł wprost: "To kretynizm".
Janowicz spędził za mikrofonem ponad cztery godziny. I nie był to jednorazowy epizod. Tenisista z Łodzi ma komentować dla Eurosportu przez cały styczeń. Dla miłośników tenisa to bardzo dobra wiadomość.
Ja w ogóle lubię gdy wraz za zawodowym komentatorem komentuje sportowiec. Zawsze moż Czytaj całość
Nawet fajnie się Go słucha.