Notowany obecnie na szóstym miejscu w rankingu ATP Marin Cilić po raz trzeci zmierzył się z Federico Delbonisem (ATP 42) na zawodowych kortach. W 2012 roku w Hamburgu i w 2016 roku w Genewie z łatwością poradził sobie z pochodzącym z Azul tenisistą. Rozgrywki Pucharu Davisa mają jednak to do siebie, że wyzwalają u zawodników dodatkową energię, wszak walczą nie tylko dla własnej chwały, ale i kraju.
Kiedy po dwóch setach Argentyńczyk schodził na przerwę toaletową, niewielu wierzyło w jego zwycięstwo. Przegrywał bowiem 0:2, co było skutkiem wykorzystania szans przez doświadczonego Chorwata. Mistrz US Open 2014 przełamał jego serwis w czwartym gemie premierowej odsłony oraz w 11. gemie drugiej partii. Nie grał wówczas źle, ale w kluczowych momentach popełnił parę prostych błędów, a do tego rywal uruchomił return.
Miał rację kapitan Daniel Orsanic, że w ten weekend zobaczymy kilka ciekawych pojedynków. Po powrocie z przerwy toaletowej jego podopieczny szybko się odrodził i już w drugim gemie trzeciego seta uzyskał pierwsze przełamanie. Cilić odrobił jeszcze stratę, ale z czasem coraz większą przewagę miał Delbonis. Chorwat wyraźnie stanął: słabo serwował i kiepsko poruszał się po korcie. W trzeciej i czwartej odsłonie wywalczył w sumie tylko cztery gemy i wielka sensacja wisiała w powietrzu.
Cilić nie mógł dopuścić do powtórki z Wimbledonu, kiedy wypuścił z rąk wygraną z Rogerem Federerem. Tym razem to on skorzystał z przerwy toaletowej i po powrocie na kort wyraźnie powrócił do lepszej dyspozycji. Serwis znów funkcjonował poprawnie, a prawdziwą bronią lidera gospodarzy stał się return. Szybkie przełamanie ustawiło przebieg piątego seta. Po ponad trzech godzinach i 30 minutach Chorwat zwyciężył 6:3, 7:5, 3:6, 1:6, 6:2.
ZOBACZ WIDEO Grosicki zmieni klub już w styczniu? "Szanuję Rennes, ale mam marzenia"
Atmosfera w Arena Zagreb jest niesamowita. Obie drużyny mogą liczyć na wspaniały doping swoich kibiców, choć parę razy sędzia musiał uspokajać fanów, gdyż przeszkadzali w grze. Na trybunach największą furorę robi Diego Maradona, który oprócz trzymania kciuków za swoich rodaków, z chęcią pozował do zdjęć.
Po pierwszym dniu stan rywalizacji jest remisowy, bowiem w drugim meczu Juan Martin del Potro pokonał Ivo Karlovicia 6:4, 6:7(6), 6:3, 7:5.
Chorwacja - Argentyna 1:1, Arena Zagreb, Zagrzeb (Chorwacja)
finał Grupy Światowej, kort twardy w hali
piątek-niedziela, 25-27 listopada
Gra 1.: Marin Cilić - Federico Delbonis 6:3, 7:5, 3:6, 1:6, 6:2
Gra 2.: Ivo Karlović - Juan Martin del Potro 4:6, 7:6(6), 3:6, 5:7
Gra 3.: Ivan Dodig / Franko Skugor - Leonardo Mayer / Guido Pella *sobota 15:00
Gra 4.: Marin Cilić - Juan Martin del Potro *niedziela 14:00
Gra 5.: Ivo Karlović - Federico Delbonis *niedziela