Zanim Garbine Muguruza doszła do meczbola w III secie, w drugiej odsłonie odrobiła stratę przełamania, a do remisu doprowadziła po nerwowym tie-breaku, w którym Karolina Pliskova prowadziła już nawet 3-0.
- Obydwie zaprezentowałyśmy się naprawdę dobrze, a ja starałam poprawiać się z gema na gem. Udało mi się to, miałam swoją szansę przy piłce meczowej, ale nie zagrałam wtedy najlepiej. Mimo wszystko Karolina jest bardzo niesprzyjającą rywalką. Z jej serwisem i uderzeniami przewaga nie ma znaczenia, bo ona może powrócić w każdej chwili - oceniła szósta rakieta świata.
- Jestem rozczarowana. Wcześniej przegrywałam z nią dużo wyraźniej i liczyłam, że tym razem wykorzystam swoją okazję. Cóż, spróbuję następnym razem - dodała.
Muguruza zgodziła się z sugestią jednej z dziennikarek, jakoby to napięcie miało wpływ na tak szybką stratę prowadzenia 5:2 w decydującej partii. - To coś nieodzownego, kiedy rywal potrafi swoją grą nagle wygrać gema, który wydawał się być pod twoją kontrolą. Wiedziałam, że jeśli nie skorzystam z odpowiedniej okazji, moja sytuacja zacznie się komplikować.
ZOBACZ WIDEO Agnieszka Radwańska: Takie mecze są najgorsze (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Pojedynek zakończył się po godz. 1:30 czasu lokalnego, jednak zdaniem Hiszpanki nie miało to na nią żadnego wpływu. - Jasne, że lepiej kończyć mecze wcześniej, ale warunki były bardzo dobre, a sesje nocne są zawsze najciekawsze, więc zupełnie nie przejmowałam się godziną. Byłam wręcz szczęśliwa, że mogę grać o tej porze - przyznała triumfatorka tegorocznego Rolanda Garrosa.
W środę Muguruzę czeka mecz przeciwko Agnieszce Radwańskiej, z którą przegrała w ubiegłorocznym półfinale. - Jestem smutna po porażce, ale jednocześnie widzę dużą poprawę w mojej grze. Choć wiem, że miałam piłkę meczową, staram się przyjmować do siebie tylko pozytywy - wyznała 23-latka z Caracas.